niedziela, 24 listopada 2013

Rozdział XI

Obudziłam się w Pokoju Wspólnym leżąc na kanapie przykryta kocem ... 
~ Zaraz , kocem ? Nie przypominam sobie , żebym się przykrywała . ~ pomyślałam i wzruszyłam ramionami . Dzisiaj niedziela  , mam mnóstwo czasu , żeby napisać do babci list . W końcu obiecałam jej , że się odezwę . Wstałam i ruszyłam do dormitorium . Wyjęłam z kufra czarny , gruby sweter z błękitnym pegazem i czarno-białe legginsy w pionowe pasy . Do tego wybrałam wysokie , błękitne trampki i srebrny naszyjnik z serduszkiem . Poszłam do łazienki , wzięłam odprężający prysznic i się ubrałam w wcześniej wymienione rzeczy , a włosy uczesałam w wysokiego kucyka .Wróciłam do pokoju i zaczęłam się zastanawiać , czego się tak właściwie dowiedziałam w te wakacje . Wzięłam kartkę i spisywałam wszystko , co mi do głowy przyszło:


  1. Zostałam podrzucona rodzinie zastępczej ;
  2. Moi rodzice to jedni z najsilniejszych czarodziei ; 
  3. Oglądałam ich zdjęcia , ale dopiero wczoraj dotarło do mnie , że jestem adoptowana ;
  4. Grozi mi niebezpieczeństwo ;
  5. Ahh zapomniałabym , jestem czarownicą ;
  6. Babcia o wszystkim wiedziała ;
  7. Istnieje coś takiego jak szkoła Magii i Czarodziejstwa - Hogwart ;
  8. Ja do tej szkoły chodzę ;
~ No tak , to chyba byłoby na tyle . ~ pomyślałam i odłożyłam listę na bok . Wzięłam nowy pergamin i zaczęłam pisać list do babci :

Droga babciu ( nie myślałam , że kiedyś to napiszę ) ,

W szkole jest super ! Nauczyciele - przynajmniej większość - są uprzejmi , uczniowie także . Lekcje proste , ale niepokoją mnie te wszystkie ogłoszenia o zbiegłym więźniu . Ale mniejsza z tym . Mam chłopaka , nazywa się Cedric . Jest fajny , ale dziwny . Ostatnio gdzieś znika . Poza nim jest w szkole jeszcze jeden chłopak , John . Wygląda zupełnie jak ja , tyle że w męskiej wersji . To dziwne . Ale mniejsza z tym , odpisz co u Ciebie . 
Julie

Odłożyłam pióro , a list schowałam do torby i wyszłam z dormitorium . Szłam pustymi korytarzami Hogwartu gdy nagle usłyszałam jakiś plask , szepty i cichy szloch . Podeszłam do miejsca , z którego dochodziły dźwięki i ujrzałam Cedrica i jeszcze kilka osób pochylonych nad jakąś dziewczyną . Zerknęłam na godło domu - była ze Slytherinu  . Szybko schowałam się za filarem i nasłuchiwałam .
- Spróbujesz komuś o tym powiedzieć to Cię załatwimy - powiedziała jakaś dziewczyna . - Rozumiesz ? - dodała , a ja się ostrożnie wychyliłam zza filaru tak , by pozostać niezauważoną . Widziałam , jak dziewczyna z domu Cedrica szarpie blondwłosą ślizgonkę za włosy jednak nie zareagowałam , nie umiałam . Ale gdy jeden z chłopaków kopnął dziewczynę w brzuch , coś we mnie pękło . 
- Zostaw ją ! - krzyknęłam , a wszystkie twarze zwróciły się ku mnie . Ślizgonka patrzyła się na mnie błagalnym wzrokiem .
- Hej , Julie . Co Ty tu robisz ?- spytał się Cedric z zakłopotaniem .
- Co ja tu robię ? Co ty w ogóle wyprawiasz ! Przecież zrobicie jej krzywdę ! - wybuchłam . Chłopak już chciał coś powiedzieć , gdy zza jego pleców rozległy się krzyki . Spojrzeliśmy w tamtą stronę - prawie wszyscy Puchoni leżeli na ziemi z grymasem bólu na twarzy . Tylko dziewczyna , która szarpała Ślizgonkę za włosy , stała z rękoma uniesionymi do góry , ponieważ przed nią stał celujący w nią różdżką Draco Malfoy . Spojrzał się na mnie po czym się odezwał :
- Weź ją do skrzydła Szpitalnego , szybko . - przeniosłam wzrok na zwijającą się z bólu dziewczynę . Jej twarz była cała z krwi , włosy całe nią oblepione . Nie potrafiła samodzielnie wstać . Przy każdym ruchu wzmacniała uścisk na brzuchu i wracała do pozycji leżącej . Podeszłam do niej , jej jedną rękę przełożyłam sobie przez ramię , a sama położyłam dłoń na jej biodrze . Uniosłam ją , spojrzałam na Cedrica . Miał dziwny wyraz twarzy , ale nie potrafiłam wyczytać , jakie emocje odczuwał . Potem przeniosłam wzrok na Malfoy'a .Gapił się z nienawiścią na Diggory'ego , nawet nie wiem o co chodzi . Powoli odprowadziłam dziewczynę pod drzwi Skrzydła , które momentalnie się otworzyły, a przed nami stanęła niska , pulchna kobieta . 
- Na Merlina , jak ty dziecko wyglądasz ! - krzyknęła i szybko wskazała mi wolne łóżko . Pomogłam dziewczynie wygodnie się na nim ułożyć , a ona szepnęła mi ciche " dziękuję "
Po wizycie w Skrzydle postanowiłam znaleźć Cedrica i wytłumaczyć sobie z nim to i owo .  Wpierw poszłam na błonia lecz go tam nie było . Potem zajrzałam do Pokoju Wspólnego Puchonów , ale tam też go nie widziałam . Szukałam go po całym zamku do wieczora . W końcu postanowiłam pójść na wieżę astronomiczną .Powoli wspinałam się po schodach gdy usłyszałam znajome już szepty .
- Tak będzie najlepiej .
- Wiem , ale może jednak ...
- Nie ! Albo zrobisz tak , jak ci kazałem , albo nici z umowy . Chyba nie chcesz , żeby ONA się o wszystkim dowiedziała ?
- Nie , proszę , tylko nie to .
- To jak ?
- No ja ... ten ...
- Nie mamy całego wieczoru ! Mam lepsze sprawy do roboty .
- No niech ci będzie . 
- No , dobra dziewczyna . A teraz znikaj , bo inaczej ... - usłyszałam , a po chwili ujrzałam zbiegającą ślizgonkę , Parkinson . Minęła mnie bez słowa zerkając na mnie oczami pełnymi łez . Nie wiedziałam co robić , ale po chwili jakiś głos w głowie szepnął mi " Chodź tu " . Nie myśląc za wiele kolejno kładłam nogi na stopniach . Chwilę później znalazłam się na samej górze . Rozejrzałam się , naprzeciwko mnie stał oparty o barierkę Draco Malfoy .
- Jak dużo słyszałaś ?
- Na tyle dużo by wiedzieć , że coś tu nie gra . Powiedz , dlaczego wtedy , na błoniach , oni ..
- Nie Twoja sprawa .
- Mój chłopak tam był więc mam chyba prawo wiedzieć , co on ma z tym wspólnego .
- Owszem masz , ale nie ode mnie się tego dowiesz . Spytaj się lepiej tego twojego kochasia .
- Proszę , powiedz . Mam wrażenie , że nie jest on ze mną szczery .
- Doprawdy ? Skąd te przypuszczenia ? - spytał z drwiną . On coś ukrywa .
- Nie wiem , co przede mną ukrywacie , ale się dowiem ! - Krzyknęłam i pobiegłam w kierunku błoni . Teraz miałam ochotę usiąść i się rozpłakać .
~ O co chodzi ? Co się dzieje i dlaczego ja o niczym nie wiem ? ~ spytałam samą siebie , a łzy zaczęły mi obficie napływać do oczu przez co gorzej widziałam .~ Ale co się może stać o tej porze ? Przecież korytarze świecą pustkami ~ pomyślałam . Nic bardziej mylnego . Gdy dotarłam do brzegu jeziora dobiłam z ogromną siłą do kogoś przez co poślizgnęłam się i wpadłam do wody . Działo się to tak szybko , że nie zdążyłam zaczerpnąć oddechu . Co gorsza - NIE UMIEM PŁYWAĆ !!! Spanikowałam . Zaczęłam energicznie ruszać rękami i nogami , ale cały czas opadałam na dno . Moje ruchy nic nie dają . 
~ To koniec ~ pomyślałam i to była moja ostatnia myśl przed utratą przytomności .


~~~

Poczułam ostre kłucie w okolicach klatki piersiowej . Chciałam otworzyć oczy , ale były tak ciężkie , że zaprzestałam prób . Powoli docierały do mnie urywki zdarzeń z - właśnie , ile czasu minęło ? Zaraz , ja żyję ? Szybko otworzyłam oczy przy okazji nabierając powietrza do płuc . Rozejrzałam się , a oczy rozszerzyły mi się ze zdumienia . Znajdowałam się w Skrzydle Szpitalnym . 
~ Jak ja się tu znalazłam ? ~ zastanawiałam się . Zerknęłam za okno - było ciemno . Sprawdziłam więc godzinę - 4:00 nad ranem .  Spojrzałam na łóżko koło mnie . Leżała tam ślizgonka , którą sama tu przyprowadziłam . Wpatrywała się we mnie jak w obrazek . O co chodzi ?
- Dziękuję . - wyszeptała chrapliwym głosem .
- Słucham ?
- Dziękuję , że mnie tu przyprowadziłaś . 
- Ahhh , tak . Proszę . Wiesz może , jak ja się tu znalazłam ? - spytałam .
- Wiem , że wpadłaś do wody , bo poślizgnęłaś się na skale . Potem wyłowił Ciebie Gryfon i tu przyprowadził . Pomfrey powiedziała , że gdyby nie jego szybka reakcja to byłabyś martwa .
- Ile tu leżę ?
- Niecały miesiąc .
- Wow ... A nie wiesz może kim był ten Gryfon ? - spyatłam zaciekawiona
- Niestety , przez to , co się stało wtedy na błoniach , większość nazwisk wyleciało mi z głowy . Przepraszam - powiedziała i spuściła głowę .
- Nie szkodzi . - odpowiedziałam i się do niej ciepło uśmiechnęłam . Odwzajemniła uśmiech po czym od tak zaczęła się niekontrolowanie śmiać . Rozbawiona tym widokiem dołączyłam do niej . Śmiałyśmy się tak głośno , że pielęgniarka musiała do nas przyjść mi nas uciszać . Potem podała nam leki , a mnie powiedziała , że mogę wyjść . Ucieszona pożegnałam się ze ślizgonką ( nawet nie znam jej imienia ) i udałam się do Pokoju Wspólnego .


* George *

- Nie martw się bracie , wyjdzie z tego - powiedział Fred klepiąc mnie po ramieniu . Siedzieliśmy właśnie w Pokoju Wspólnym .
- Jak mam się nie martwić ? Julie jest w szpitalu i to wszystko ... - nie dokończyłem , bo w wejściu stanęła dziewczyna z uśmiechem na twarzy .
- Julie ! - krzyknęli prawie wszyscy znajdujący się w pomieszczeniu . Biedna Julie , musiała wytrzymać ponad 5 minut w mocnym uścisku kilkunastu osób . Gdy większość się już rozeszła dziewczyna podeszła do nas i usiadła na fotelu naprzeciw .
-  Cześć chłopaki , jak tam ?
- Jakoś leci , jak się czujesz ? - uprzedził mnie Fred .
- Wspaniale . Tylko jestem trochę głodna - powiedziała chwytając się za brzuch , który zaczął wydawać różne dźwięki .
- Myślę , że możemy coś na to poradzić - powiedziałem i mrugnąłem porozumiewawczo do brata . Bez tłumaczeń wstałem , chwyciłem Julie za rękę i całą trójką ruszyliśmy przed siebie . Kiedy doszliśmy do wiszącego portretu z owocami , połaskotałem widniejącą na nim gruszkę . Z punktu widzenia osoby trzeciej rzeczywiście mogło się to wydawać śmieszne , ale nie nam . Po chwili na miejscu owocu pojawiła się klamka .Bez wahania nacisnąłem na nią po czym wszedłem do pomieszczenia przede mną , lekko szarpiąc Julie za rękę . Gdy znaleźliśmy się w środku , przed nami stanęły skrzaty .
- W czym mogę pomóc ? - zaskrzeczał jeden z nich .
- Poproszę pełen kosz kanapek , oraz trzy szklanki kremowego piwa . Proszę to przynieść do Pokoju Wspólnego Gryffindoru . 
-powiedziałem ciągle się uśmiechając .
- Tak jest , sir . Już się robi , sir - skrzaty zaczęły się pałętać po całej kuchni szykując nasze " zamówienie " . My ostrożnie wyszliśmy i cicho , żeby nie usłyszał nas woźny , skierowaliśmy się do PW . Jedyne , czego się obawiałem to to , że Gruba Dama mogła zasnąć ( mimo że prosiłem ją , by przez pewien czas starała się nie zasypiać ) lub , co gorsza , przejść do innego portretu . Na szczęście nic takiego nie miało miejsca . Cicho weszliśmy do pomieszczenia . Na stoliku przy kominku leżał już koszyk z jedzeniem , dzbanek z napojem oraz trzy puste szklanki . We trójkę jedliśmy , śmialiśmy się i opowiadaliśmy różne historie ogrzewając się przy płomieniach . Nie wiedząc kiedy , razem zasnęliśmy .

***

Jeju , nie wierzę ! Już ponad 1100 wyświetleń mojego blooga :D !! Dziękuję Wam kochani :3 . Jesteście cudowni , dzięki , że chciało się wam wgl czytać te wypociny . Zapraszam waz za to na kolejny rozdział i proszę ...


... KOMENTUJCIE

Jeszcze raz dziękuję :* :*

Pozdrawiam

Wasza uśmiechnięta Rose

poniedziałek, 21 października 2013

Rozdział X

- Dzisiaj wyjście do Hogsmade - powiedziała Miona zrzucając mnie z łóżka . - Wstawaj , musimy iść na małe zakupy - dodała wrzucając monety do portfela .
- No już , już wstaję - odpowiedziałam podnosząc się z podłogi . Szybko podeszłam do kufra , wyjęłam czarne legginsy oraz granatową tunikę z ćwiekami , a do tego granatowe buty na koturnie , po czym udałam się do łazienki . Umyłam się , ubrałam , włosy uczesałam w luźnego koka i wyszłam . Od razu moją uwagę przykuła karteczka na mojej szafce . Wzięłam ją do ręki i zaczęłam czytać :

Droga Julie ,
Mam nadzieję , że nie masz jeszcze planów na dzisiaj . Jeśli nie to chciałbym , abyś wybrała się ze mną do Hogsmade . Jak się zgadzasz to odeślij list z potwierdzeniem na odwrocie . Jeżeli nie to po prostu wyrzuć list . Mam nadzieję , że się zgodzisz

Twój G.W.

- Co to ? - spytała Miona zerkając mi przez ramię . Szybko złożyłam list i schowałam do torebki .
- Nic ważnego - odpowiedziałam wymijająco . Hermiona tylko pokiwała głową i poszła do łazienki . Zaczęłam się zastanawiać , czy się zgodzić , czy też pójść z Cedrickiem  . W końcu to mój chłopak , ale nie zaszkodzi mi pójść z przyjacielem . Co może się stać ? Wyjęłam szybko list , wzięłam pióro , zamoczyłam w atramencie i napisałam na odwrocie " Chętnie " , po czym wysłałam do rudzielca . Chwilę później szłam z Mioną i Ginny do Wielkiej Sali na śniadanie . Po drodze spotkałyśmy bliźniaków , a George podszedł do mnie , zbliżył usta do mojego ucha , aż mi dreszcze przeszły po plecach , i szepnął :
- O 11:00 czekam na błoniach - po czym odszedł . Dziewczyny nic nie mówiły , chyba nawet nic nie zauważyły .

Gdy weszłyśmy do pomieszczenia przy stołach kłębiły się tłumy uczniów . Odruchowo szukałam wzrokiem Cedrica lecz jego nie było na śniadaniu . Zdziwiłam się , ale po chwili przestałam się tym przejmować . Czym prędzej zjadłam śniadanie i z dziewczynami  pobiegłyśmy do dormitorium . Dopiero w pokoju zaczęłam się zastanawiać , gdzie Diggory mógł być , ale dziewczyny nie dały mi się zamartwiać . Pogrzebałyśmy w szafach , w końcu miałyśmy iść z bliźniakami , Ronem i Wybrańcem , a wiadomo , jak one na nich reagują . Ubrałyśmy szybko naszykowane rzeczy i spojrzałyśmy wszystkie w lustro . Gdy doszłyśmy do wniosku , że wszystko jest idealnie , pobiegłyśmy w kierunku drzwi wyjściowych .

* Oczami Cedrica *

Obudziłem się z okropnym bólem głowy .
~ Chyba przegiąłem na tej imprezie ~ pomyślałem i się skrzywiłem . Chciałem podnieść rękę , ale poczułem jakiś ciężar na niej . Spojrzałem i mnie zamurowało . W moim łóżku leżała naga Pancy Parkinson . Szybko próbowałem sobie przypomnieć co się działo poprzedniego wieczoru


~~ Dzień wcześniej ~~

- Ej , Diggory , może zrobimy małą imprezkę w Pokoju Wspólnym ? - spytał się któryś z Puchonów na lekcji wróżbiarstwa .
- Czemu nie ? Tylko trzeba załatwić ognistą - odpowiedział Cedric czyszcząc swoją filiżankę z fusów .
- No dobra , to ja już się biorę do roboty - rzucił szybko Puchon po czym wybiegł z sali .

O 20:00 impreza się rozkręcała . Przyszło już kilka Krukonów i ślizgonów - głównie dziewczyny . Cedric właśnie siedział przy barze i pił piątego drinka gdy do niego dosiadła się Parkinson , ślizgonka .
- No cześć - powiedziała już nieźle wstawiona .
- Hej , nie tańczysz ? - odpowiedział zamawiając kolejnego drinka sobie i dziewczynie .
- Zmęczyłam się . A ty nie z tą nową , czekaj ... Jak jej tam było ? Smith ?
- Nie - odpowiedział . - A ty czemu nie z Malfoyem ?
- Eeee ... On nie za bardzo chce mnie widzieć . - odrzekła spuszczając głowę. Gadali tak jeszcze parę minut zamawiając kolejne drinki . Nagle ślizgonka wstała i koślawym krokiem podeszła bliżej Diggory'ego , a następnie zaczęła go namiętnie całować . I to film się urwał .


~~ Teraz , nadal perspektywa Puchona ~~

Dziewczyna zaczęła się wiercić , aż otworzyła oczy . Spojrzała na pokój , na mnie , na swoje ciało , potem znowu na mnie , a potem szybko wstała cała czerwona na twarzy . Szybko jednak tego pożałowała , bo chwyciła się za głowę i ułożyła się z powrotem koło mnie .
- Co myśmy zrobili ?  -powiedziała załamanym głosem . - Przecież mam dopiero 14 lat ... - powtarzała , kiedy ja znalazłem w szafce eliksir na kaca . Szybko upiłem parę łyków po czym podałem flakonik ślizgonce .
- Trzeba się pozbierać . Jak ktoś nas zobaczy to dobrze nie będzie . - powiedziałem i podałem ubrania Pancy , po czym sam wyjąłem sobie coś z kufra .


* I wracamy do Julie *

- Uuoouu - wydusił z siebie Fred na widok Mionki . Dziewczyna się zarumieniła , a żeby ukryć rumieńce , schowała głowę w szaliku . Nie zauważyła jednak śliskiego stopnia , poślizgnęła się i wpadła prosto w ramiona Freda . Ja szybko wyjęłam swój aparat , który wzięłam po drodze z dormitorium , i zrobiłam im zdjęcie .
~ Kiedyś to wykorzystam ~ pomyślałam i uśmiechnęłam się pod nosem . Miona i Fred szybko od siebie odskoczyli i zaczęli iść jakby nigdy nic . Szybko z całą resztą ich dogoniliśmy i razem z uśmiechem na twarzach ruszyliśmy do Hogsmade . Jednak przed bramą Hogwartu Harry wziął garść śniegu , ulepił małą kulkę i wycelował we mnie . Jednak zanim kulka do mnie dotarła zasłonił mnie George obrywając w ucho . Szybko się otrzepał i rzucił z powrotem w wybrańca . Jednak zamiast w szatyna trafił w swojego brata . I tak rozpętała się wojna . Ja byłam cały czas kryta przez rudzielca , który od nadmiaru śniegu wyglądał jak bałwan . Brakowało tylko marchewki i węgla .

- Ale zmarzłem - Powiedział George , gdy dotarliśmy do Trzech Mioteł . Zostałam tylko z Georgem , bo reszta zmyła się do swoich ulubionych sklepów . Chłopak zamówił dwa piwa kremowe po czym zajęliśmy stolik . Gadaliśmy o różnych rzeczach popijając piwo gdy do pubu wszedł John Smith . Nasze oczy się spotkały . Ujrzałam w nich coś znajomego , bliskiego . Szybko przeniosłam wzrok na mój kufel , a potem na Georga . On się tylko uśmiechnął i przejechał ręką po moim przedramieniu . Ciarki przeszły mi po plecach i zrobiło mi się gorąco , ale odepchnęłam jego rękę . Miałam przecież chłopaka . Czekaliśmy jeszcze jakiś czas na resztę , ale nikt się nie zjawiał . Parę razy mój wzrok uciekał do siedzącego nieopodal Johna , ale odwracałam go równie szybko , co tam go kierowałam . Do baru weszła ciemnowłosa dziewczyna . Wysoka , szczupła , nawet ładna . Po krawacie poznałam , że ślizgonka . Dosiadła się do stolika Johna dając mu buziaka w policzek . Po chwili zaczęli o czymś dyskutować , ale starali się , by nikt tego nie usłyszał . Domyśliłam się , że to musi być powiązane ze mną , ponieważ co chwila się na mnie gapili . żeby się nie wściekać , wyjrzałam za okno . To co zobaczyłam sprawiło , że mój humor się polepszył . Szturchnęłam Georga w żebra i wskazałam mu okno . Przed pubem całowali się Harry z Ginny . Szybko wyjęłam aparat i zrobiłam im kilka zdjęć .

Po udanych zakupach ( za mnie wszystko kupili Miona z Fredem ;P ) poszliśmy do pokoju wspólnego . Tam Fred i George pokazali nam jeden ze swoich nowych " wynalazków " . Królikiem doświadczalnym był Ron , który od rana leżał w łóżku z lekkim kacem . Nikogo jednak niezbyt interesowało , gdzie był . Gdy młody włożył do ust podejrzanie wyglądającą , różową kulkę , bliźniacy pękali ze śmiechu . Wszędzie wyskoczyły mu różowe serduszka , a włosy przybrały kolor różowego neonu . Zanim efekt kulki przestał działać , zdążyłam zrobić mu parę fotek . Po północy wszyscy udali się do swoich dormitoriów , zostałam tylko ja . Siedziałam na sofie gapiąc się tępo w ogień . 
- Cicho tu , prawda ? Przyjemnie ... - powiedział ktoś z tyłu . Gwałtownie się obróciłam i ujrzałam Johna Smitha .
- Co ty tu robisz ? - spytałam od tak .
- Zawsze o tej porze tu siedzę . To odpowiednia pora na wyciszenie się i przemyślenie różnych spraw . - mówił wciąż patrząc się na mnie . Odwróciłam wzrok z powrotem na kominek i podciągnęłam nogi pod brodę .
- Racja , cicho i przyjemnie .- powiedziałam uśmiechając się do siebie . Chłopak dosiadł się koło mnie i , jakby nigdy nic , przytulił . Poczułam się bezpiecznie , ale nie jak w objęciach wymarzonego chłopaka . W Johnie było coś , co przypominało mi dom , rodzinę . Nie wiem czemu , ale tak było .
- Wiesz , moi rodzice zmarli , gdy byłem bardzo mały , miałem wtedy z roczek . Mówiono mi , że mieli wypadek samochodowy . Ja wtedy byłem u cioci . Wtedy wszystko działo się szybko . Pojechaliśmy do mojego domu , wujostwo mnie spakowało i zaprowadziło do stojącego przed domem , obcego samochodu , po czym odjechali swoim autem z piskiem . Wraz z młodszą siostrą trafiłem do domu dziecka . Ona miała jakiś miesiąc . Całymi dniami bawiłem się z nią , przytulałem , gdy płakała , uczyłem ją tego , co sam umiałem . Po krótkim czasie zjawiło się małżeństwo i ją wzięło . Tak po prostu odebrali mi jedyną bliską mi osobę . Załamałem się , z nikim nie rozmawiałem . Wstawałem z łóżka tylko wtedy , kiedy wstawać miałem , a w wolnym czasie leżałem gapiąc się w sufit . Minęły tak trzy lata gdy ktoś mnie z domu dziecka zabrał . Na nowo uczyłem się wszystkiego , jak czuć , kochać ... Gdy Ciebie zobaczyłem , od razu pomyślałem o mojej siostrze , nie mam pojęcia czemu . Jest w tobie coś , co mi ją bardzo przypomina . - powiedział i przytulił mnie mocniej . 
- Moja mama zmarła , gdy miałam 2 latka . - powiedziałam . -od tamtej pory przestałam się dla wszystkich liczyć . Tak po prostu o mnie zapomnieli , odrzucili . Żyłam na własną rękę . W wieku 6 lat umiałam sama sobie ugotować obiad , bo na innych nie mogłam liczyć . Zawsze zachwycali się moim młodszym bratem , bo tak bardzo przypominał ojca . Ale byłam twarda , nie dałam się sobą pomiatać . Jednak gdy w tym roku okazało się , że mam iść do Hogwartu mimo mojego wieku , moja babcia sobie o mnie przypomniała . Pomagała mi we wszystkim  - powiedziałam po czym się ożywiłam . Przecież zarówno Lora jak i babcia mówiły , że znały moich rodziców . A to by oznaczało , że - O matko ! Adoptowali mnie ! - krzyknęłam , aż John podskoczył .
- Co ?
- Dopiero teraz sobie przypomniałam , jak babcia i jej znajoma opowiadały mi o moich rodzicach ... Jak mogłam to przegapić ? - trzasnęłam się otwartą dłonią w czoło .
- Uspokój się . Przecież to nie jest tragedia .- powiedział , ale nie miał pojęcia , o co mi chodzi . Chciałam mu powiedzieć , ale zamiast słów z moich ust wydobyło się potężne ziewnięcie . Po chwili oczy zaczęły mi się przymykać i usłyszałam tylko ciche " dobranoc " koło ucha .

~~~

Przepraszam Was , że znowu tak późno , ale w ciągu tych dwóch tygodni miałam tyle imprez urodzinowych ( w tym własną <3 ) , że ledwie nadążałam ;P . W dodatku kuzyn u mnie nocował więc trzeba było się w niańkę bawić ;P . Mam nadzieję , że rozdział się spodoba , od razu przepraszam za błędy , ale nie mam sił ich już wyławiać . Zachęcam do KOMENTOWANIA !!



Wasza wyczerpana
~Ginny~ :3

Rozdział 9 ;D

* Oczami Cedrica *

Rozmawiałem właśnie z Cho gdy do Wielkiej Sali weszła Julie , nowa uczennica . Gdy spojrzała na nasz stół , a konkretnie na mnie , nie mogłem oderwać od niej wzroku .
- Ej , słuchasz mnie ? - powiedziała Cho wymachując ręką przed moją twarzą .
- Co , sorry , zamyśliłem się . -powiedziałem i spojrzałem w kierunku stołu Gryfonów . Cho najwyraźniej spojrzała tam , gdzie ja , bo powiedziała :
- Założę się , że nie dasz rady jej uwieść w ciągu tygodnia .
- Przestań . Ja nie jestem taki głupi , żeby zakładać się o dziewczynę .- odpowiedziałem z niesmakiem .
- Niech ci będzie . Słyszałam , że Weasley wywinął ci niezły numer - powiedziała i zachichotała pod nosem .
- Nawet mi nie przypominaj - odpowiedziałem wściekając się na wspomnienie tego żartu .



* WSPOMNIENIE *

Szedłem spokojnie przez błonia relaksując się przed meczem przeciwko Gryfonom . Zapowiadał się piękny dzień i nic nie wskazywało na to , że humor mi się pogorszy . Niestety wraz z pojawieniem się dwóch rudych czupryn pojawiło się nieszczęście . 
- Ej , George , łap ! - Krzyknął Fred rzucając jakąś brązową kulką do George'a na nieszczęście w moją stronę . Brązowa kulka przeleciała nad drugim rudzielcem i trafiła prosto we mnie , a dokładniej w moje spodnie . Kulka eksplodowała i jakaś błotnista maź rozlała się na moich spodniach . Po chwili dało się wyczuć paskudny fetor , coś jakby zmieszanie zapachu pleśni z odchodami . Wszyscy uczniowie będący w pobliżu zaczęli się śmiać , a po chwili obok mnie pojawili się rudzielce .
- Przepraszam - powiedzieli równocześnie , a jeden z nich chwycił mnie za czysty kawałek nogawki . Na moje nieszczęście w tym samym czasie za ramię szarpnął go Lee Jordan , a że rudy trzymał spodnie dość mocno , a były one z delikatnego materiału to całe się porwały i stałem na błoniach wśród praktycznie całej szkoły w koszulce i samych bokserkach . Żeby tego było mało , to były moje ulubione bokserki w różowe serduszka i kwiatki ( wiem , wiem , trochę babskie , ale dostałem je od babci i przynoszą mi szczęście ) . Szkoda tylko , że uczniowie nie potrafią tego zrozumieć . Wyrwałem Georgowi ( co się później okazało ) moje spodnie chwytając za brudną część . Szarpnąłem je , a bliźniak w tym czasie je puścił przez co wywaliłem się , a spodnie ubrudziły moje bokserki tak , że wyglądałem , jakbym popuścił w majtki . Cały podenerwowany czym prędzej ruszyłem do dormitorium po drodze spotykając McGonagall oraz Snape'a ( o zgrozo ) .

* KONIEC WSPOMNIENIA *

- Wiesz , masz szansę się zemścić - powiedziała kusząco . Chwile się zastanawiałem wpatrując się w talerz , aż nagle podniosłem wzrok i spytałem zdecydowanym głosem :
- Jak ?
- Bo Weasley zabujał się w tej nowej więc gdybyś ją tak pobajerował , uwiódł itp , a ona rzuciłaby się tobie w ramiona to rudzielec pękł by z zazdrości - powiedziała i wyszczerzyła się w najwredniejszym uśmiechu , jaki znałem .
- Wchodzę w to . - odpowiedziałem rządny zemsty za upokorzenie z przed roku . Zauważyłem , jak nowa wstaje więc ruszyłem za nią dając Cho buziaka w policzek . Szedłem tak za nią aż pod klasę czekając , aż miniemy wszystkich uczniów i będziemy sami . W końcu się zatrzymała i usiadła pod klasą .
~ Teraz albo nigdy ~ pomyślałem i dosiadłem się do niej .
- Jestem Cedric . Cedric Diggory - powiedziałem jak najbardziej uprzejmie i podałem jej rękę . Odwzajemniła gest i powiedziała : - A ja Julie Smith . Mogę wiedzieć , czemu za mną łazisz ? - Przepraszam , po prostu lubię poznawać nowych ludzi - odpowiedziałem dodając głosowi nutkę niepewności . Siedzieliśmy tak przez jakiś czas w milczeniu co chwila na siebie spoglądając ,a ona co jakiś czas się śmiała więc ja - żeby nic się nie wydało - zacząłem śmiać się razem z nią . Gdy przy sali zaczęło zbierać się coraz więcej osób wstaliśmy i poszliśmy za Snapem do klasy . Usiadłem tak , by móc ją obserwować . Nie chciałem , żeby inni zniszczyli mój , to znaczy Cho plan . Przez cały czas się na mnie gapiła co robiło się irytujące . Nagle odwróciła wzrok na książki lekko zarumieniona i  zaczęła o czymś intensywnie myśleć .Gdy zadzwonił dzwonek czym prędzej się spakowałem i doszedłem do niej odciągając ją od koleżanek . Całą przerwę opowiadałem jej o sytuacjach , które miały miejsce przez poprzednie 2 lata. Gdy skończyłem opowiadać zapadła cisza . Przez chwilę patrzyłem się na nią myśląc , jakby tu ją zdobyć i po chwili chwyciłem ją za rękę i pociągnąłem w stronę jeziora . Po drodze kilka razy się potknęła i korzystając z sytuacji zatrzymałem się tak , że Smith dobiłaby do drzewa . W ostatniej chwili złapałem ją w talii . Przez chwilę patrzyłem jej w oczy i ją pocałowałem . Nie opierała się , wręcz przeciwnie - oddała mi się . Gdy ją puściłem , odszedłem w stronę zamku , a ona pobiegła za mną .Gdy do mnie dotarła wtuliła się we mnie . Plan się powiódł . Ten dzień wyjątkowo mi sprzyjał , bo gdy weszliśmy do szkoły , ujrzałem bliźniaków którzy coś majstrowali . Na nasz widok jeden z nich ( George ) odszedł bez słowa ze smutną miną , a ja - żeby się nie zdradzić - udawałem zdziwionego .Po chwili drugi bliźniak ruszył w ślady pierwszego , a my usiedliśmy pod ścianą . Nagle zza rogu wyszedł Malfoy ze swoją bandą i wpadli prosto w zasadzkę rudzielców . Wstaliśmy i wraz z uczniami zebranymi wokół arystokraty zaczęliśmy się śmiać gdy nagle usłyszeliśmy głos McGonagall :
- Julie , Diggory , proszę do mojego gabinetu , szybko !
Zdziwieni ruszyliśmy za nią . Myśleliśmy , że pomyliła sprawców dowcipu więc z niecierpliwością czekaliśmy , aż przejdzie do sedna . Gdy weszliśmy do pomieszczenia , McGonagall wskazała nam wolne miejsca . Powolnym krokiem ruszyliśmy ku wskazanym  siedzeniom . Gdy w końcu przemówiła odetchnęliśmy z ulgą , że nie o dowcipy tutaj chodzi .
- Przyprowadziłam Was tutaj , bo potrzebuję waszej pomocy . Wiem Julie , że nie bardzo znasz się na czarach , a Ty , Cedricu , znasz się na nich bardzo dobrze dlatego uznałam , że Was będzie najlepiej prosić o pomoc . Otóż , profesor Dumbledore niedawno poprosił mnie , bym co tydzień wysyłała mu nowe raporty w związku z różnymi wydarzeniami związanymi z więźniami Azkabanu . Natrafiłam ostatnio na niepokojący artykuł w Proroku Codziennym . - rzekła po czym podała nam ową gazetę . Rzuciłem okiem na druk na pierwszej stronie" Syriusz Black był widziany na ul. Pokątnej " ,a Smith spytała :
- Kim jest Syriusz Black ?
- On ... Jest byłym przyjacielem Potterów . Zdradził ich ze strachu , że Sama-Wiesz-Kto go zabije . - odpowiedziałem ,a dla pokazania , że " przejmuję się " tą historią pokazałem smutną minę . Nagle do gabinetu wbiegli Fred z Georgem krzycząc:
- Niech pani ich nie każe , to my wycięliśmy Malfoyowi ten numer , oni nie mają nic z tym wspólnego ! - To było takie żałosne . Przez chwilę w gabinecie było cicho lecz po chwili McGonagall przerwała tą dziwną sytuację wyraźnie rozbawiona zachowaniem bliźniaków :
- Spokojnie , nie miałam zamiaru ich ukarać , a co do Waszego kawału to jeszcze się rozliczymy .  - powiedziała , a chłopcy jak poparzeni wstali , przeprosili za zamieszanie i wyszli , ostrożnie zamykając za sobą drzwi . - No to wracając ... Chciałabym , żebyście odnaleźli Syriusza i przekazali mu to - podała nam kopertę . - Nie zaglądajcie do środka . Musicie zrobić to jak najszybciej . Pamiętajcie , że jest on animagiem , czyli czarodziejem mogącym zmieniać się w zwierze więc możecie szukać go także w postaci czarnego psa . Możecie już iść . Jesteście zwolnieni z reszty lekcji , na misję wstawcie się u mnie jutro punkt 10:00 . - powiedziała po czym wyprosiła nas z gabinetu . Po chwili nowa zapytała mnie , czemu nas McGonagall wybrała do tej misji , a ja - w związku z zemstą - chciałem jej trochę posłodzić mówiąc :
- Pewnie dlatego , że wiedziała , iż Black nie skrzywdzi niedoświadczonej , młodej i w dodatku pięknej niewiasty . -i ją pocałowałem .Potem rozdzieliliśmy się i poszedłem w kierunku swojego dormitorium . Po drodze spotkałem Cho i opowiedziałem jej o tym , jak przebiega plan . Gdy wszedłem do dormitorium , szybko się umyłem i poszedłem spać .



~~~


PRZEPRASZAM WAS !! Przepraszam , że tak długo mnie nie było , ale mam tyle nauki , że nie wyrabiam . Mam nadzieję , że uda mi się w ramach rekompensaty jeszcze w tym tygodniu wstawić jeszcze jeden rozdział . Mam nadzieję , że ten się wam spodoba . Proszę , skomentujcie go , to mi pomoże . Poza tym , CHCĘ WAM PODZIĘKOWAĆ ZA PONAD 1000 WYŚWIETLEŃ ! JESTEŚCIE WSPANIALI :* . 

POZDRAWIAM
Wasza ~Ginny~

INFOS ;D

Głównie dla piszących lub mających zamiar założyć blooga z opowiadaniami o tematyce Potterowskiej ;D !!

 Polecam wam stronkę http://oceny-opowiadan-potterowskich.blogspot.com/
Bardzo fajna stronka do oceniania WASZYCH historii ;) . Zapraszam Was serdecznie ;*

Wasza ~Rose Lily Evans <3

środa, 21 sierpnia 2013

UWAGA ;D !!

Bardzo Was przepraszam , że po powrocie nie dawałam oznak życia . Ale już jestem i mam nadzieję , że nie macie mi tego za złe ;P . W zamian założyłam dla Was nowego blooga o tematyce Dramione <3 . Myślę , że się przynajmniej części czytelnikom spodoba ;* . Zapraszam do czytania i komentowania na :

http://hogwart-big-love-story-dm.blogspot.com/  ;)

 Pozdrawiam Was , Wasza ~Rose Lily Evans

sobota, 3 sierpnia 2013

Uwaga !!

Chcę Was poinformować , że jutro na 2 tygodnie wyjeżdżam i niestety nie będę miała styczności z internetem . Przepraszam , ale jak wrócę to postaram się jak najszybciej nadrobić zaległości .

Wasza ~Rose Lily Evans

wtorek, 25 czerwca 2013

Rozdział 8

Promyki słońca zaczęły bawić się na moich policzkach . Leniwie przetarłam oczy , wstałam z łóżka i podeszłam do kufra . Wyjęłam czarne rurki , białą bokserkę i żółty , neonowy sweterek . Dobrałam do tego trampki tego koloru co sweterek i uczniowską szatę . Po drodze do łazienki zerknęłam jeszcze na zegarek . 6:00 . Będę się musiała do tego przyzwyczaić ... Weszłam do łazienki , rozpuściłam poniszczony już kucyk i wzięłam się do roboty . Od małego nie cierpiałam moich włosów . Zawsze miały tendencje do plątania się więc i tym razem mi nie odpuściły . Wzięłam szczotkę i zaczęłam porządkować busz na mojej głowie . Po rozczesywaniu umyłam zęby , ubrałam się , a posłuszne już mi włosy uczesałam w warkocza na skos . Nałożyłam szatę i wyszłam z toalety . Spojrzałam na plan , który Miona mi wczoraj przyniosła ( powiedziała , że muszę sobie jeszcze wybrać jakieś lekcje więc wybrałam 2 ostatnie na planie ) :

Poniedziałek :
  • Eliksiry - 8:10-9:00 Hufflepuff
  • Historia magii - 9:10-10:00 Slytherin
  • Obrona Przed Czarną Magią 10:10-11:00 Slytherin
  • Transmutacja - 11:10-12:00 Hufflepuff
  • Zaklęcia i uroki - 12:10-13:00 Hufflepuff
  • Zielarstwo 13:10-13:50 Slytherin
  • Wróżbiarstwo 14:00-14:40 Ravenclaw
  • Mugoloznawstwo 14:50-15:30 Ravenclaw

- Pierwsze lekcje w szkole magii . Ciekawe jak to będzie wyglądać ... - pomyślałam i szybko wygoniłam obrazy z mojej głowy , na których przez przypadek zamieniam kogoś w roślinę lub jakiegoś goblina . Spojrzałam jeszcze raz na zegarek-  7:00 . Wstałam , wzięłam rzeczy i powoli - żeby się nie zgubić - poszłam w kierunku Wielkiej Sali . Gdy dotarłam na miejsce , mój wzrok od razu powędrował ku stołowi puchonów . Siedział przy nim brunet o szarych , obserwujących mnie w tym momencie oczach . Odwróciłam wzrok lekko speszona , usiadłam przy stole gryfonów i wzięłam tost z dżemem do ręki . Powoli przegryzałam każdy kęs co jakiś czas obserwując puchona . Cały czas się na mnie patrzył więc postanowiłam szybko zjeść śniadanie i udać się pod salę . Tak , jak postanowiłam , szybko dokończyłam tosta i w momencie gdy miałam wstać , przyjaciele mnie zatrzymali nakładając porcje śniadania na talerze . Czekałam więc , aż zjedzą , co chwile spoglądając na chłopaka . Kilka osób do niego mówiło , lecz on miał nieobecny wyraz twarzy . Co chwile jednak wracał do realu i odwracał się w moim kierunku . Spytałam się więc siedzącej koło mnie Mionki :
- Kim jest tamten brunet ?
- To Cedric Diggory , jeden z najprzystojniejszych puchonów w Hogwarcie . A co ? - spytała .
- Nie , nic - odpowiedziałam wymijająco i wstałam od stołu biorąc swoje rzeczy . Czym prędzej ruszyłam ku wyjściu kierując się pod klasę do eliksirów , kątem oka zauważając , że Diggory także się tam wybiera . Przyspieszyłam kroku lecz to nie pomogło choć na chwilę go zgubić . Przy wejściu do klasy usiadłam na kamiennej podłodze , a on się przysiadł koło mnie , czarująco się uśmiechając .
- Jestem Cedric . Cedric Diggory - powiedział i podał mi rękę . Odwzajemniłam gest i powiedziałam :
- A ja Julie Smith . Mogę wiedzieć , czemu za mną łazisz ?
- Przepraszam , po prostu lubię poznawać nowych ludzi - odrzekł niepewnie . Siedzieliśmy tak przez jakiś czas w milczeniu co chwila na siebie spoglądając i śmiejąc się bez powodu . Gdy przy sali zaczęło zbierać się coraz więcej osób wstaliśmy i poszliśmy za Severusem Snapem - nauczycielem eliksirów - do klasy . Usiadłam razem z resztą gryfonów w ławkach , a Cedric usiadł tak , że oboje mogliśmy z łatwością siebie zobaczyć , ale aż tak mi to nie przeszkadzało .
- Chyba go trochę polubiłam .Ale trochę ... - Myślałam cały czas się na niego patrząc . Z zamyślenia wyciągnęły mnie szepty gryfonów typu '' Patrz , kolejna się zakochała " , '' I tak nie ma szans " itp .Odwróciłam wzrok na książki lekko zarumieniona , a moim oczom ukazał się przepis na eliksir miłosny . Momentalnie pomyślałam o Ginny i Hermie , które na marne próbowały uwieść wybrańca i Freda . Zawsze im przeszkadzały Alicja i Angelina . Postanowiłam , że użyję tego przepisu w sytuacji kryzysowej . Nim się obejrzałam , lekcja się skończyła . Spakowałam książki i razem z dziewczynami szłyśmy do wyjścia . Po chwili doszedł Cedric odciągając mnie od nich . Całą przerwę opowiadał mi o Hogwarcie i o tym , jakie atrakcje ominęły mnie przez tamte dwa lata . O tym , jakim bohaterem jest Harry , o kamieniu filozoficznym , o komnacie tajemnic , krwawych napisach , bazyliszku ... Tyle rzeczy przez dwa lata , a ja w tym czasie siedziałam w mugolskiej szkole i uważałam magię za efekt czyjeś wybujałej wyobraźni . Magia , smoki , czarodzieje , latające miotły ... Gdy Cedric skończył opowiadać zapadła cisza . Co jakiś czas było tylko słychać śmiechy oddalonych uczniów lub śpiewy ptaków . Cedric uważnie mi się przyglądał i po chwili się zerwał chwytając mnie za rękę i pociągnął w stronę jeziora . Próbowałam dorównać mu tempa co chwila potykając się o jakiś korzeń czy kamień . Nagle się zatrzymał i gdyby nie on to dobiłabym do drzewa . W ostatnim momencie zdążył mnie chwycić w talii . Przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy i się stało . Pocałował mnie . Nie opierałam się , całkowicie się mu oddałam . Nie wiem ile tak razem staliśmy , ale gdy się od siebie oderwaliśmy , bez słowa odszedł w kierunku zamku . Poszłam za nim starając się go dogonić . Gdy mi się to udało , mocno się do niego przytuliłam i razem weszliśmy do szkoły . Ujrzałam na korytarzu bliźniaków szykujących jakiś numer , ale gdy George na mnie spojrzał , odszedł zostawiając Freda z całą robotą samego . 
- O co mu chodzi ? Czyżby ...


* Oczami Georga *


Właśnie szykowaliśmy pułapkę na ślizgonów , gdy do zamku wkroczyła Julie mocno wtulona w Diggory'ego . Serce rozpadło mi się na mnóstwo kawałków . Czym prędzej pobiegłem w stronę Pokoju Wspólnego Gryfonów widząc jeszcze zdziwione spojrzenia Julie , Cedrica i Freda . Gdy dotarłem do dormitorium wyjąłem z szuflady zdjęcia , które zrobiłem jej aparatem przed wyjazdem . Na wszystkich byliśmy razem . Chciałem jeszcze dzisiaj jej powiedzieć o tym , co do niej czuję , ale gdy słyszałem , jak platynowy wyzywa ją , Ginny i Mionę , nie mogłem puścić tego mimo uszu . Mieliśmy szybko uporać się z przygotowaniami pułapki i chciałem zabrać ją na romantyczny piknik nad jeziorem przy zachodzie słońca . Po chwili do dormitorium wbiegł Fred i bez słowa wyciągnął mnie z łóżka zrzucając zdjęcia na podłogę . Gdy się zatrzymaliśmy chciałem go opieprzyć gdy zobaczyłem grupkę uczniów ( głównie Gryfonów ) pękających za śmiechu . W tłumie ujrzałem Julie trzymającą Cedrica za rękę . Patrzyłem na nich przez chwilę ze złością , a gdy już się otrząsłem , poszedłem sprawdzić o co chodzi . Moim oczom ukazał się Draco i jego dwoje podwładnych oblepieni naszą klejącą mieszanką . Wpadli w naszą pułapkę . Ten widok mnie nieco rozweselił , ale śmiechy po chwili przerwała nam McGonagall . Razem z Fredem byliśmy przygotowani na wyznaczenie kary lecz ona poprosiła Julie i Diggory'ego do gabinetu . Wszyscy ze zdziwieniem się na nią spojrzeli , a para posłusznie udała się za Wicedyrektorką .


* Oczami Julie *


Spojrzałam zdziwiona na McGonagall ale po chwili razem z Diggorym ruszyliśmy za nią do gabinetu .Myśleliśmy , że pomyliła sprawców dowcipu więc z niecierpliwością czekaliśmy , aż przejdzie do sedna . Gdy weszliśmy do pomieszczenia , McGonagall wskazała nam wolne miejsca . Powolnym krokiem ruszyliśmy ku wskazanym - jak sądzę neogotyckim - siedzeniom rozglądając się po jej gabinecie . Koło siedzeń stoi do kompletu biurko tego samego stylu , po lewej stronie od wejścia znajduje się kominek , a obok kominka , pasujący do wystroju fotel . Koło fotela stoi komoda z filiżankami oraz dzbankiem . Po prawej stronie gabinetu znajdują się komódka oraz biblioteczka z niezliczoną ilością książek . Gdy w końcu przemówiła odetchnęliśmy z ulgą , że nie o dowcipy tutaj chodzi .
- Przyprowadziłam Was tutaj , bo potrzebuję waszej pomocy . Wiem Julie , że nie bardzo znasz się na czarach , a Ty , Cedricu , znasz się na nich bardzo dobrze dlatego uznałam , że Was będzie najlepiej prosić o pomoc . Otóż , profesor Dumbledore niedawno poprosił mnie , bym co tydzień wysyłała mu nowe raporty w związku z różnymi wydarzeniami związanymi z więźniami Azkabanu . Natrafiłam ostatnio na niepokojący artykuł w Proroku Codziennym . - rzekła po czym podała nam ową gazetę . Przeczytałam grubym drukiem " Syriusz Black był widziany na ul. Pokątnej " i spytałam
- Kim jest Syriusz Black ?
- On ... Jest byłym przyjacielem Potterów . Zdradził ich ze strachu , że Sama-Wiesz-Kto go zabije . - odpowiedział Cedric , a na jego twarzy zawitał ledwie widzialny smutek . W głowie miałam jeszcze mnóstwo pytań , lecz nagle do gabinetu wbiegli Fred z Georgem krzycząc:
- Niech pani ich nie każe , to my wycięliśmy Malfoyowi ten numer , oni nie mają nic z tym wspólnego ! - Już na sam ich widok chciało mi się śmiać , ale gdy zobaczyłam wzrok Georga skierowany wprost na mnie , zrobiło mi się smutno . Sama nie wiem dlaczego . Przez chwilę w gabinecie zapadła cisza , a ja i George wciąż wymienialiśmy się spojrzeniami . Po chwili McGonagall przerwała tą dziwną sytuację wyraźnie rozbawiona żałosnymi minami bliźniaków :
- Spokojnie , nie miałam zamiaru ich ukarać , a co do Waszego kawału to jeszcze się rozliczymy .  - powiedziała , a chłopcy jak poparzeni wstali , przeprosili za zamieszanie i wyszli , ostrożnie zamykając za sobą drzwi . - No to wracając ... Chciałabym , żebyście odnaleźli Syriusza i przekazali mu to - podała nam kopertę . - Nie zaglądajcie do środka . Musicie zrobić to jak najszybciej . Pamiętajcie , że jest on animagiem , czyli czarodziejem mogącym zmieniać się w zwierze więc możecie szukać go także w postaci czarnego psa . Możecie już iść . Jesteście zwolnieni z reszty lekcji , na misję wstawcie się u mnie jutro punkt 10:00 . - powiedziała po czym wyprosiła nas z gabinetu . Zastanawiało mnie , dlaczego akurat nas wybrała , a nie Mionkę i Harry'ego . Podzieliłam się tym z Cedric'kiem , a ten odpowiedział :
- Pewnie dlatego , że wiedziała , iż Black nie skrzywdzi niedoświadczonej , młodej i w dodatku pięknej niewiasty . - powiedział i mnie pocałował . Gdy się od siebie oderwaliśmy poszliśmy do swoich dormitoriów . Gdy weszłam do środka postanowiłam , że się zdrzemnę . Od napływu emocji ogarnęło mnie straszne zmęczenie . Rozpuściłam włosy , zdjęłam buty i zanurzyłam się w pierzastej kołderce . Chwilę przed zaśnięciem myślałam o Georgu i o jego spojrzeniu w gabinecie McGonagall ... Nie potrafię określić , co się za nim kryło ... Rozmyślając nad tym powoli przymykałam powieki , aż w końcu zasnęłam .


No i jest :D ! Rozdział 8  , wreszcie ... Byłby kilka dni wcześniej , ale nie miałam weny , a gdy w końcu do głowy zaczęły mi jakieś pomysły przychodzić , mój ukochany piesek od tak otworzył sb drzwi i wyszedł na dwór z samego raza . Cały dzień go szukaliśmy z rodziną , a następnego dnia mama zadzwoniła do najbliższego schroniska . Powiedzieli , że nie mają . No więc ok , zadzwoniła więc do weterynarza , czy ktoś nie zgłaszał nic o znalezionym psie . Powiedziała , że nie zgłaszali nic , ale żeby osobiście przejechać się do schroniska , bo mogą oszukiwać . Więc moja mama posłuchał i tego samego dnia co do nich dzwoniła , pojechała tam i okazało się , że on tam był przez całą noc ... Chcieli nam go tak po prostu odebrać i sprzedać innym ludziom ... Rozumiecie to ? Mam nadzieję , że się spodobało ;D . Zachęcam do czytania i proszę , skomentujcie , to naprawdę motywuje 


Wasza ~Ginny~

poniedziałek, 27 maja 2013

Hey ;*

ZAPRASZAM NA NOWEGO BLOOGA ;d !!

http://szalona-rodzinka.blogspot.com/

Piszę go z koleżanką ... Mam nadzieję , że się będzie podobał ;P . Nie będzie on o żadnych czarodziejach , wampirach , zombie czy jakiś wiedźmach . Będzie on o zwykłym ( lub nie , zależy od naszych szurniętych pomysłów ;P ) życiu rodzinki . Baaardzo was zapraszam ;D .

Wasza ~Ginny~


A ! Zapomniałabym ! Zapraszam również fanów Fokusa i Rahima na bloga koleżanki :

http://renatapilip.blogspot.com/

Proszę o wyrozumiałość i o komentowanie . BEZ HEJTÓW !! <33

sobota, 11 maja 2013

Rozdział 7

Obudziłam się i poczułam czyjś oddech na szyi .Powoli się odwróciłam i ujrzałam wtulonego we mnie Georga . Zdziwiłam się , a moje serce zaczęło mocniej bić . Nie wiedziałam , co mam zrobić . Obudzić go , czy nacieszyć się chwilą ? Nie myślałam długo , ponieważ rudzielec się przebudził .

- Co jest ? O co chooooojej ... - powiedział speszony , gdy zobaczył , iż się do mnie przytula . Szybko , ale delikatnie odskoczył , budząc przy tym Hermionę .

- C-co jest ? - spytała zaspanym , ale donośnym głosem , budząc przy tym resztę .

- Oooo , widzę , że gołąbeczki już wstały . - powiedział Fred z łobuzerskim uśmiechem .

- A w łeb chcesz ? - powiedział lekko rozwścieczony George .

- Ejj , uspokój się . To był tylko żart . - powiedział Harry , a George tylko parsknął i wyszedł z przedziału .

- Co mu jest ? - spytałam zaskoczona zachowaniem przystojnego rudzielca .

- Eeeee ... To pewnie przez to , że trzeba do szkoły wracać . - powiedział leniwie Ron . Do drzwi ktoś nagle zapukał . Ginny otworzyła , a moim oczom ukazała się starsza pani z wózkiem pełnym słodyczy .

- Kupujecie coś ? - spytała miłym głosem , który od razu zachęcał do małego uzupełnienia zapasów na podróż .

- Ja poproszę 3 czekoladowe żaby ! - krzyknął Ron .

- Jeszcze nigdy nie widziałam tego rodzaju słodyczy ... - szepnęłam do Mionki .

- Nie dziwię Ci się . Osobiście polecam Fasolki Wszystkich Smaków oraz Czekoladowe Żaby . Są najlepsze . - Posłuchałam rady Hermiony i kupiłam 3 paczki Fasolek oraz 6 czekoladowych żab . Już miałam wyciągać Galeony , kiedy nagle uprzedził mnie George i podarował zapłatę sprzedawczyni .

- Co Ty robisz ? - powiedziałam z wyrzutem .

- Płacę za zakupy . - powiedział i uśmiechnął się czarująco . Na tyle czarująco , że mu uległam i nic się nie odezwałam do końca podróży .


***


Pociąg zatrzymał się na stacji - o ile dobrze odczytałam - Hogesmade .Wszyscy podchodziliśmy do kufrów i zakładaliśmy na siebie szaty . Gdy wychodziliśmy , Harry , Miona i Ron zaczęli przytulać jakiegoś olbrzyma , który na pierwszy rzut oka nie wydawał się łagodny .

- Ekhm ... Hagrid , to jest Julie , nowa czarownica . Julie , to Hagrid , nasz gajowy . - przedstawiła nas sobie Miona .

- Emmm ... Miło mi pana poznać ... - powiedziałam , na co on tylko skrzywił minę . Trochę się przestraszyłam , gdy nagle usłyszałam szept . To był Harry :

- Pssst ... Julie , on nie lubi , gdy się do niego zwraca " pan " .

- Ojej ... Przepraszam proszę p... ekhm , to znaczy Hagrid .- wydukałam , po czym razem z resztą szliśmy w kierunku powozów . W pewnym momencie zauważyłam , że te powozy jeżdżą ... SAME ! Jakim to cudem ? George musiał najwyraźniej dostrzec moje zdziwienie .

- Te powozy ciągną Testrale , czyli skrzydlate konie, które może zobaczyć osoba będąca świadkiem czyjejś śmierci .

- Yhm ... - mruknęłam i usiadłam w powozie koło jakieś blondynki .

- Hej - powiedziała cicho .

- Cześć . Jestem Julie . Julie Smith . -powiedziałam niepewnie .

- A ja Luna Lovegood - powiedziała z uśmiechem blondynka . Jechaliśmy rozmawiając i śmiejąc się , a gdy dotarliśmy na miejsce , George powiedział :

- Powodzenia . Obyś tylko nie trafiła do Ślizgonów ... - po czym mrugnął do mnie i odszedł do swojego stolika , a ja podeszłam do nauczyciela , który udzielał wskazówek . Wytłumaczył nam on , że gdy usłyszymy swoje nazwisko , to musimy usiąść na stołku i założyć na głowę Tiarę Przydziału , a potem usiąść przy stole domu , do którego nas przydzieliła .

- Dam radę . - powiedziałam sama do siebie . Czekając na moją kolej rozmyślałam o Georgu i o tym , co do niego czuję . Po chwili usłyszałam .

- Smith ... - i głos starszej kobiety się zawiesił . Już chciałam iść , ale kobieta znowu przemówiła - John Smith . - A ja o mało się nie przewróciłam zatrzymując się . Nagle koło mnie przeszedł chłopak o równie kasztanowych włosach co ja i w tym samym wzroście . Usiadł na krześle , a tiara momentalnie wykrzyczała " GRYFFINDOR !! " . Przy stole Gryfonów zabrzmiały oklaski i gwizdy . Starsza kobieta kontynuowała wyczytywanie kolejnych uczniów .

- Julie Smith ! - a ja usiadłam na stołku . Nauczycielka założyła mi na głowę Tiarę , a ta mruczała coś tak cicho , że nie umiałam jej zrozumieć . Przypomniałam sobie słowa Georga więc zaczęłam szeptać sobie w głowie " Tylko nie do Slytherinu , proszęęęę " ... Po chwili krzyknęła tak głośno , że podskoczyłam na stołku .

  - Hmmm ... To trudna decyzja ... Czuję od Ciebie niechęć do Slytherinu , chociaż do idealny dom dla Ciebie . A więc skoro nie Slytherin to ... Gryffindor !! - a przy stole Gryfonów rozległy się wiwaty . Kierując się do moich przyjaciół minęłam chłopaka , który - po bliższym przyjrzeniu się - wygląda prawie tak samo jak ja ...

- To przecież nie możliwe ... - powiedziałam cicho do siebie . Usiadłam przy stole i wpatrywałam się w uczniów po kolei wyczytywanych przez prof. McGonagall ( jak się potem dowiedziałam od Miony ) . Po ceremonii przydziału przemówił Albus Dumbledore - dyrektor Hogwartu, lecz nie słuchałam go . Byłam zajęta rozmyślaniem o Johnie Smith ... Byliśmy prawie identyczni ... Przyjaciele od razu zauważyli , że się nad czymś intensywnie zastanawiam .

- Coś jest nie tak ? - spytała Ginny .

- Ekhm ... Nieee , wszystko ok . - powiedziałam raczej mało przekonująco . Po chwili na stołach magicznie pojawiły się wielkie ilości jedzenia . Bez zastanowienia wzięłam udko z kurczaka , ziemniaki i sałatkę . Po 10 minutach byłam już najedzona i dyrektor znów przemówił :

- Niech perfekci naczelni zaprowadzą nowych uczniów do swoich pokoi . Gdy weszłam do wskazanego mi pomieszczenia , było ciemno i pusto , a moje rzeczy leżały koło wolnego łóżka . Byłam już zmęczona , więc postanowiłam , że się wykąpię i od razu pójdę spać . Podeszłam do kufra , lecz zanim zdążyłam wyjąć ubrania , te zaczęły latać i układać się w szafie . Odwróciłam się i ujrzałam roześmianą Mionę .

- Pozwól , że Ci pomogę - powiedziała , na co ja przytaknęłam i razem rozpakowałyśmy moje rzeczy . Potem usiadłyśmy na łóżku i zaczęłyśmy się sobie zwierzać .

- Wiesz ... Ten John Smith ... Nie wydaje ci się , że jest , no ten ... Że jesteście praktycznie jak dwie krople wody ?

- Właśnie o to samo miałam się Ciebie spytać ... To trochę dziwne ... Dwoje obcych sobie osób o tych samych nazwiskach i podobnym wyglądzie . - powiedziałam i wstałam z łózka . - Idę się kąpać ... A ten , z kim ja mam pokój ?

 - No ze mną , z Parvati i z Lavender . Zresztą sama je za niedługo zobaczysz ... - powiedziała z większym naciskiem na Lavender , przy czym zrobiła skrzywioną minę .

- Aham ... Ok , to ja idę .

- Ok . - powiedziała wyjmując pidżamę . Weszłam do łazienki i włączyłam prysznic . Rozebrałam się i po chwili otoczył mnie strumień wody ... Zaczęłam zastanawiać się , czy może ja i tajemniczy John jesteśmy spokrewnieni ...

- Nieee ... To chyba nie jest możliwe . Babcia przecież wspomniałaby mi o nim , prawda ? - spytałam samą siebie . Rozmyślania przerwało mi pukanie do drzwi . Szybko spłukałam z siebie pianę i wyłączyłam prysznic . Wzięłam mój delikatny ręcznik w pieski i szybko się wytarłam , bo osoba za drzwiami pukała coraz głośniej . Ubrałam piżamę i umyłam zęby po czym szybko chwyciłam rzeczy i wyszłam z łazienki rozczesując włosy .

- No nareszcie dziewczyno ! Ile czasu można się kąpać ? - powiedziała Miona po czym wzięła rzeczy i weszła do łazienki . Schowałam rzeczy i zauważyłam , że na łóżku obok leży niebieskooka dziewczyna o kręconych , blond włosach , czytająca czasopismo o modzie czarownic .

- Hej , jestem Julie - powiedziałam z uśmiechem . Lubię poznawać nowe osoby nawet jeśli wcześniej każda z tych osób się ze mnie śmiała .

- Ja jestem Lavender - powiedziała uśmiechając się i wróciła do przeglądania czasopisma . Po krótkim czasie położyłam się i od razu czasie zasnęłam.



Wróciłam ;D ! Przepraszam , że tak długo ... Nie miałam pomysłu jak kontynuować , ale jest ;) . Udało mi się jakieś bazgroły powypisywać ... Jak przeczytacie to skomentujcie , proszę ;D .

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Info

..............................................................................................................





Przepraszam Was , że tak długo czekacie , ale niestety - poczekacie jeszcze trochę . Nie mam ostatnio weny na pisanie , za tydzień egzaminy , a i ksiądz mi grozi , że do bierzmowania mnie nie dopuści , bo brakuje mi jednego spotkania . Jednym słowem : MASAKRA ... Chcę Was też przeprosić , że nie komentuję na waszych blogach . Ale zapewniam - jak będzie po wszystkim to to się zmieni ;) . Macie wspaniałe blogi i naprawdę cudownie piszecie <33 ... Dziękuję , że w ogóle chce się wam tu zaglądać ;P . A więc ... Za jakieś 2 tygodnie lub za miesiąc powinnam już znaleźć czas na pisanie ;D . 

Wasza wycieńczona i wkurzona ~Rose Evans



..............................................................................................................

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Rozdział 6

Reszta wakacji minęła mi w strasznie szybkim tempie . Nim się obejrzałam , wybiła data 1 września . W Norze panował chaos ! Wszyscy łazili podenerwowani , dziewczyny setki razy sprawdzały , czy wszystko mają spakowane . Molly krzyczała na bliźniaków , żeby się uspokoili , ale oni nadal robili kawały innym . Razem z dziewczynami musiałyśmy uważać , żeby nie zostać ich ofiarami . Było mało czasu do wyjścia . Spojrzałam w lustro , czy wszystko pasuje . Czerwone rurki , biały top , jeansowa marynarka i trampki granatowo-białe . Włosy upięłam w wysokiego koka , nałożyłam małą warstwę pudru na twarz , a rzęsy lekko pomalowałam tuszem . Założyłam bransoletkę z podobizną geparda i wisior od rodziców z serduszkiem . Dopiero teraz zauważyłam , że da się go otworzyć . W środku było zdjęcie mnie dręczącej brata ( doskonale pamiętam ten dzień ) i mama przytulająca się z tatą . Łzy natychmiastowo pociekły mi po policzkach . Szybko je otarłam , żeby nikt ich nie zauważył . Zamknęłam wisior i poszłam do pokoju . To , co tam zobaczyłam przyprawiło mnie o napad śmiechu . Ginny była trzymana przez Harry'ego , a Hermiona przez Freda . George uciekał przed Ronem z kosmetykami od dziewczyn , na co te chciały także go dorwać . Gdy spojrzałam na twarz Rona , jeszcze bardziej chciało mi się śmiać . Był cały umalowany , a włosy miał spięte w warkocz . Nagle spochmurniałam , gdy zobaczyłam godzinę .
- Hej ! Skończcie już , bo za 5 minut wychodzimy ! - na te słowa wszyscy zaczęli sprzątać , a Ron pognał do łazienki . Po chwili wyszedł z mokrą , ale czystą twarzą i rozpuszczonymi włosami . Nagle zorientowałam się , że na łóżku leży mój aparat .
- Przecież na 1oo% go chowałam ... Czemu więc on tu leży ? - Bez dłuższych zamyśleń szybko go wzięłam , schowałam do podręcznej torby i wzięłam bagaże . Na schodach kufer wyrwał mi George i zbiegł ze schodów krzycząc :
- Nie musisz dziękować ! - uśmiechnęłam się pod nosem i szepnęłam " Dziękuję " . Zeszłam ze schodów i razem z resztą ferajny zebraliśmy się przy kominku . Weszłam razem z Ginny i po chwili otoczyły nas znajome , zielone płomienie . Znalazłyśmy się w jakimś ciemnym zakątku . Po chwili reszta razem z bagażami też się pojawiła . Ruszyliśmy w kierunku peronu 9 i 3/4 . Zatrzymaliśmy się , a ja się zdziwiłam .
- Przecież to nie jest ten peron . - powiedziałam , a Fred od razu parsknął śmiechem . - Z czego się śmiejesz ? - spytałam lekko podenerwowana .
- Oh , kochana ... Czy Ty na serio myślałaś , że pociąg jadący do czarodziejskiej szkoły będzie tu - w świecie mugoli ? - powiedział i zaczął się śmiać , za co chciałam go z całego serca zatłuc . Nagle ktoś położył rękę na moim ramieniu i szepnął :
- Nie przejmuj się nim . To idiota . - po czym się uroczo uśmiechnął . Czułam , jak oblewam się rumieńcem , ale nie potrafiłam odwrócić twarzy . Byliśmy tak blisko siebie . Nasze twarze dzieliło zaledwie kilka centymetrów . Nagle Miona przerwała tą chwilę , szarpiąc mnie za rękaw .
- Gotowa ?
- Na co ?
- Patrz . - powiedział Harry wskazując na Rona biegnącego prosto na filar .
- Przecież on się rozbije . Musimy coś zro... - nagle przerwał mi Fred wskazując na owy filar . - Gdzie on jest ?
- Na naszym peronie . Kto następny ? - spytał trącąc mnie łokciem lekko w brzuch .
- No niech Ci będzie ...- powiedziałam niezbyt pewna swojej decyzji . Wzięłam swój wózek i pchnęłam go wprost na ścianę . Gdy byłam już metr od filaru , zamknęłam oczy i poczułam dziwne uczucie . Zrobiło się przez chwilę cicho i chłodno . Po chwili znowu było głośno i gorąco . Otworzyłam oczy i ujrzałam mnóstwo młodych twarzy , raczej także czarodzieji . Spojrzałam w górę . Widniał tam napis " King's Cross , peron 9 i 3/4 " . Spojrzałam na prawo - był tam wielki pociąg z napisem " Ekspres Hogwart " . Był ogromnym czerwono-czarnym pociągiem . Po chwili reszta do mnie dołączyła .
- I jak ?- spytał George uważnie mi się przyglądając .
- Robi wrażenie - odpowiedziałam . Nagle coś mnie lekko uderzyło w piszczel . Spojrzałam na dół - to był kamyk . Odwróciłam się zobaczyłam Ginny i Mionkę . Poszłam w kierunku dziewczyn , które zawzięcie o czymś rozmawiały .
- O czym tak gadacie ?
- Eeeee ... Myy ... Gadamy ... Ekhm ... o ... ehhh ... Gadamy o chłopakach .- powiedziała Miona zrezygnowanym głosem .


~ Perspektywa Ginny ~

- To co robimy ? - spytałam Mionę , gdy sie trochę oddaliłyśmy od reszty.
- Ale z czym ?
- Z Julie i Georgem oczywiście .
- Aaaa ... No nie wiem , czy powinniśmy się wtrącać ... Angelina , Alicja i Katie na pewno wszystko zepsują . -powiedziała zrezygnowana . Odkąd tylko pamiętam dokuczały każdej dziewczynie , która próbowała za bardzo się zbliżyć do bliźniaków . Chciały mieć ich tylko dla siebie . I niestety im się to udawało .
- Nie możemy odpuścić . Spójrz . - powiedziałam wskazując na Julie i Georga . - Wyglądają tak słodko ... Pasują do siebie idealnie ! To musi się udać .
- Nie jestem pewna . Wolałabym nie zadzierać z tamtymi ... - powiedziała wskazując na trzy postacie idące przez tłum .
- O cholera ... Zauważyły bliźniaków ... Co robić , co robić , ekh ... - Wzięłam kamyk i podrzuciłam pod nogi Julie " niby " przypadkowo . Julie się odwróciła i zaczęła iść w naszym kierunku . Razem z Hermioną udawałyśmy , że gadamy o czymś i jej nie widzimy .
- O czym tak gadacie ? - spytała , a ja nie wiedziałam co jej odpowiedzieć , bo przecież nie powiedziałabym jej , że omawiamy plas zeswatania jej z moim bratem . Nagle Miona się odezwała :
- Eeeee ... Myy ... Gadamy ... Ekhm ... o ... ehhh ... Gadamy o chłopakach .- powiedziała zrezygnowanym głosem . Dała znak , żebym spojrzała trochę do przodu tak , aby Julie nie zauważyła . Gdy tam zerknęłam , omal się nie przewróciłam . Zobaczyłam Angelinę całującą Freda i Alicję startującą do Harryego . Dałam znak Hermionie , żeby zagadała Julie . Sama zaś podeszłam do mamy i poprosiłam na chwilę o różdżkę .
- Po co Ci moja różdżka ?
- Chodzi o sprawy sercowe . Muszę coś zrobić dla Mionki .
- Ehhh ... No dobrze , ale żeby nikt Cię nie widział . - powiedziała i podała mi różdżkę .
- Ok . - powiedziałam i dałam jej buziaka w policzek . Odeszłam troczę dalej i wyszeptałam zaklęcie :
- Aquamenti . - i po chwili ujrzałam Angelinę i Alicję całe mokre z poniszczonymi fryzurami i rozmazanym makijażem oraz Freda , Georga ( oblałam go , gdyby kusiło go do flirtu z Katie ) i Harego szukających sprawcy tego dowcipu . Szybko oddałam różdżkę mamie i podeszłam do dziewczyn .
- Spójrzcie - powiedziałam ze śmiechem , a dziewczyny spojrzały na wskazywane przeze mnie miejsce i wybuchły nieopanowanym śmiechem . Harry od razu zorientował się , że to moja sprawka i razem z chłopakami zaczęli mnie i dziewczyny gonić .
- Ale to nie my ! - krzyczały Mionka i Julie , a mnie się chciało coraz bardziej śmiać .
- Tak ? To dlaczego śmiałyście się tak , jakby to była wasza sprawka ?
- Bo nie trudno się śmiać , gdy w środku tłumu stoją cali mokrzy najlepsi dowcipnisie w historii Hogwartu w dodatku z Wybrańcem na czele . - powiedziałam , na co wszyscy rykliśmy śmiechem .
- Dzieci , czas się pożegnać . - Powiedziała Mama , a ja razem z dziewczynami ją uściskałyśmy i wzięłyśmy swoje rzeczy , idąc w stronę pociągu .


~ Perspektywa Julie ~

- Dziewczyny bardzo dziwnie się zachowywały podczas rozmowy , no ale cóż ... Nie ma co się przejmować . Siedzimy w pociągu i jedziemy do Hogwartu . NARESZCIE !! Ciekawe jak tam będzie ... - pomyślałam i bez zbędnych rozmów założyłam słuchawki i włączyłam muzykę . Nim się obejrzałam , zasnęłam .


~Perspektywa Miony ~

- Patrzcie , zasnęła ... - powiedział Harry .
- Jaka ona urocza ... - Powiedziała Ginny . Wszyscy wiedzieliśmy , że Ginny ma zamiar zrobić Julie jakiś kawał .
- Nawet o tym nie myśl .. - powiedział George .
- Ej , bracie . Co jest ? Przecież zawsze lubiłeś robić kawały innym .- Powiedział Fred .
- Ale dzisiaj nie mam nastroju . -wytłumaczył . Dałam znak Ronowi , żeby na chwilę wyprowadził z tąd Georga . Gdy już wyszli , przemówiłam :
- Dobra , wszyscy wiemy , że Julie i George są w sobie zakochani .
- Taaak ... I co z tego . - powiedział Fred wyczuwając jakiś spisek . Zanim cokolwiek powiedziałam , upewniłam się , że Julie na pewno śpi .
- A więc tak . Fred , Ty będziesz próbował namówić Georga na pierwszy ruch , a Ron i Harry tobie w tym pomogą . Ja i Ginny nagadamy coś Julie , żeby się odważyła i spędzała z nim więcej czasu . Jedna uwaga . Trzeba pilnować , żeby te trzy żmije się do nich nie zbliżały .
- Jaki trzy żmije ?
- Katie , Alicja i Angelina .
- Angelina nie jest żmiją . - powiedział Fred spokojnie , ale stanowczo .
- Ekhm ... Wiesz bracie , nie obraź się , ale one nawet mnie nie pozwalają się do was zbliżać ...
- Wciskają wam kit , że tylko one was kochają , że inne są po prostu ślepi ... A to nie jest prawda . Nawet nie wiecie , ilu dziewczyną się podobacie . - mówiłam coraz ciszej . Prawda jest taka , że mi od zawsze się podobał Fred , a Ginny była po uszy zakochana w Harrym . Po prostu nie mogłyśmy przestać o nich nawijać . W kółko i w kółko o nich mówiłyśmy i mówiłyśmy , ale tylko w swoim towarzystwie i tak cicho , abyśmy tylko my słyszały tę rozmowę .
- Ehhh ... Myślałem , że jesteście inne , a tu co ? Moja kochana siostrzyczka razem z moją przyjaciółką obrażają moje inne przyjaciółki ...
- Wiesz Fred ... Ty sobie rób co chcesz , ale przynajmniej trzymajcie je z dala od Julie i Georga . - powiedziałam zasmucona .
- A ! I nie zapomnijcie powiedzieć Ronowi o naszym planie , jak będziecie sami . I nie wygadajcie się . - powiedziała Ginny . Gdy Ron już wrócił z Georgem , siadł pomiędzy Freda i Harrego , a George usiadł pomiędzy mną , a Julie . Po chwili zasnął , wtulając się w swoją sympatię . Wyglądali tak ślicznie . Nagle zauważyłam aparat w torbie Julie . Wyjęłam go i zrobiłam parę zdjęć zakochanej parze . Gdy skończyłam , odłożyłam aparat i usiadłam na swoim miejscu . Wzięłam jakąś książkę i zaczęłam czytać . Po jakimś czasie zorientowałam się , że wszyscy zasnęli , postanowiłam więc , że też utnę małą drzemkę .
Harry Potter Magical Wand