Obudziłam się i poczułam czyjś oddech na szyi .Powoli się odwróciłam i ujrzałam wtulonego we mnie Georga . Zdziwiłam się , a moje serce zaczęło mocniej bić . Nie wiedziałam , co mam zrobić . Obudzić go , czy nacieszyć się chwilą ? Nie myślałam długo , ponieważ rudzielec się przebudził .
- Co jest ? O co chooooojej ... - powiedział speszony , gdy zobaczył , iż się do mnie przytula . Szybko , ale delikatnie odskoczył , budząc przy tym Hermionę .
- C-co jest ? - spytała zaspanym , ale donośnym głosem , budząc przy tym resztę .
- Oooo , widzę , że gołąbeczki już wstały . - powiedział Fred z łobuzerskim uśmiechem .
- A w łeb chcesz ? - powiedział lekko rozwścieczony George .
- Ejj , uspokój się . To był tylko żart . - powiedział Harry , a George tylko parsknął i wyszedł z przedziału .
- Co mu jest ? - spytałam zaskoczona zachowaniem przystojnego rudzielca .
- Eeeee ... To pewnie przez to , że trzeba do szkoły wracać . - powiedział leniwie Ron . Do drzwi ktoś nagle zapukał . Ginny otworzyła , a moim oczom ukazała się starsza pani z wózkiem pełnym słodyczy .
- Kupujecie coś ? - spytała miłym głosem , który od razu zachęcał do małego uzupełnienia zapasów na podróż .
- Ja poproszę 3 czekoladowe żaby ! - krzyknął Ron .
- Jeszcze nigdy nie widziałam tego rodzaju słodyczy ... - szepnęłam do Mionki .
- Nie dziwię Ci się . Osobiście polecam Fasolki Wszystkich Smaków oraz Czekoladowe Żaby . Są najlepsze . - Posłuchałam rady Hermiony i kupiłam 3 paczki Fasolek oraz 6 czekoladowych żab . Już miałam wyciągać Galeony , kiedy nagle uprzedził mnie George i podarował zapłatę sprzedawczyni .
- Co Ty robisz ? - powiedziałam z wyrzutem .
- Płacę za zakupy . - powiedział i uśmiechnął się czarująco . Na tyle czarująco , że mu uległam i nic się nie odezwałam do końca podróży .
***
Pociąg
zatrzymał się na stacji - o ile dobrze odczytałam - Hogesmade .Wszyscy
podchodziliśmy do kufrów i zakładaliśmy na siebie szaty . Gdy
wychodziliśmy , Harry , Miona i Ron zaczęli przytulać jakiegoś olbrzyma ,
który na pierwszy rzut oka nie wydawał się łagodny .
- Ekhm ... Hagrid , to jest Julie , nowa czarownica . Julie , to Hagrid , nasz gajowy . - przedstawiła nas sobie Miona .
- Emmm ... Miło mi pana poznać ... - powiedziałam , na co on tylko skrzywił minę . Trochę się przestraszyłam , gdy nagle usłyszałam szept . To był Harry :
- Pssst ... Julie , on nie lubi , gdy się do niego zwraca " pan " .
- Ojej ... Przepraszam proszę p... ekhm , to znaczy Hagrid .- wydukałam , po czym razem z resztą szliśmy w kierunku powozów . W pewnym momencie zauważyłam , że te powozy jeżdżą ... SAME ! Jakim to cudem ? George musiał najwyraźniej dostrzec moje zdziwienie .
- Te powozy ciągną Testrale , czyli skrzydlate konie, które może zobaczyć osoba będąca świadkiem czyjejś śmierci .
- Yhm ... - mruknęłam i usiadłam w powozie koło jakieś blondynki .
- Hej - powiedziała cicho .
- Cześć . Jestem Julie . Julie Smith . -powiedziałam niepewnie .
- A ja Luna Lovegood - powiedziała z uśmiechem blondynka . Jechaliśmy rozmawiając i śmiejąc się , a gdy dotarliśmy na miejsce , George powiedział :
- Powodzenia . Obyś tylko nie trafiła do Ślizgonów ... - po czym mrugnął do mnie i odszedł do swojego stolika , a ja podeszłam do nauczyciela , który udzielał wskazówek . Wytłumaczył nam on , że gdy usłyszymy swoje nazwisko , to musimy usiąść na stołku i założyć na głowę Tiarę Przydziału , a potem usiąść przy stole domu , do którego nas przydzieliła .
- Dam radę . - powiedziałam sama do siebie . Czekając na moją kolej rozmyślałam o Georgu i o tym , co do niego czuję . Po chwili usłyszałam .
- Smith ... - i głos starszej kobiety się zawiesił . Już chciałam iść , ale kobieta znowu przemówiła - John Smith . - A ja o mało się nie przewróciłam zatrzymując się . Nagle koło mnie przeszedł chłopak o równie kasztanowych włosach co ja i w tym samym wzroście . Usiadł na krześle , a tiara momentalnie wykrzyczała " GRYFFINDOR !! " . Przy stole Gryfonów zabrzmiały oklaski i gwizdy . Starsza kobieta kontynuowała wyczytywanie kolejnych uczniów .
- Julie Smith ! - a ja usiadłam na stołku . Nauczycielka założyła mi na głowę Tiarę , a ta mruczała coś tak cicho , że nie umiałam jej zrozumieć . Przypomniałam sobie słowa Georga więc zaczęłam szeptać sobie w głowie " Tylko nie do Slytherinu , proszęęęę " ... Po chwili krzyknęła tak głośno , że podskoczyłam na stołku .
- Hmmm ... To trudna decyzja ... Czuję od Ciebie niechęć do Slytherinu , chociaż do idealny dom dla Ciebie . A więc skoro nie Slytherin to ... Gryffindor !! - a przy stole Gryfonów rozległy się wiwaty . Kierując się do moich przyjaciół minęłam chłopaka , który - po bliższym przyjrzeniu się - wygląda prawie tak samo jak ja ...
- To przecież nie możliwe ... - powiedziałam cicho do siebie . Usiadłam przy stole i wpatrywałam się w uczniów po kolei wyczytywanych przez prof. McGonagall ( jak się potem dowiedziałam od Miony ) . Po ceremonii przydziału przemówił Albus Dumbledore - dyrektor Hogwartu, lecz nie słuchałam go . Byłam zajęta rozmyślaniem o Johnie Smith ... Byliśmy prawie identyczni ... Przyjaciele od razu zauważyli , że się nad czymś intensywnie zastanawiam .
- Coś jest nie tak ? - spytała Ginny .
- Ekhm ... Nieee , wszystko ok . - powiedziałam raczej mało przekonująco . Po chwili na stołach magicznie pojawiły się wielkie ilości jedzenia . Bez zastanowienia wzięłam udko z kurczaka , ziemniaki i sałatkę . Po 10 minutach byłam już najedzona i dyrektor znów przemówił :
- Niech perfekci naczelni zaprowadzą nowych uczniów do swoich pokoi . Gdy weszłam do wskazanego mi pomieszczenia , było ciemno i pusto , a moje rzeczy leżały koło wolnego łóżka . Byłam już zmęczona , więc postanowiłam , że się wykąpię i od razu pójdę spać . Podeszłam do kufra , lecz zanim zdążyłam wyjąć ubrania , te zaczęły latać i układać się w szafie . Odwróciłam się i ujrzałam roześmianą Mionę .
- Pozwól , że Ci pomogę - powiedziała , na co ja przytaknęłam i razem rozpakowałyśmy moje rzeczy . Potem usiadłyśmy na łóżku i zaczęłyśmy się sobie zwierzać .
- Wiesz ... Ten John Smith ... Nie wydaje ci się , że jest , no ten ... Że jesteście praktycznie jak dwie krople wody ?
Super rozdział :D :* Mmm George i Julie :* Jestem ciekawa kto to jest John Smith ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny ;*
No wreszcie!!
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz, jak się cieszę, że jesteś! ;**
HAHA! "Ooo widzę, że gołąbeczki już wstały!
- A w łeb chcesz?" - Koffam to!
Mmm...George jaki szarmancki! <3 <3 <3
HAGIEEEER!!!!!!!!!!!!!! :D Uwielbiam Hagrida ^^ strasznie mi przypomina mojego dziadka xD
I moja Luna-Pomyluna ;33
A ten John... O_o to jej brat??!! Namieszałaś mi w głowie!
I ta "Lavender" BLEEE nie lubię jej! Blondi na 102 !
Rozdział super, tym bardziej, że pisałaś po długiej przerwie :)) Sytuacja coraz bardziej się komplikuje! :D
I duużo się działo, jak Cibie nie było, a więc zapraszam na http://life-is-like-a-mysterious-dream.blogspot.com/ ^^ tak, TO MÓJ NEW BLOG XD ale w życiu nie opuszczę Amber! Prędzej tą nówkę wykasuję z laptopa, niż pozwolę zniszczyć Ziemię! ;**
Mam nadzieję, że napiszesz komcia *-* to dla mnie dużo znaczy, bo dopiero zaczynam ;) I proszę! Jeśli ci się spodoba, dołącz do obserwatorów ;33
Całuję :****
Twoja,
Al -I niech los zawsze ci sprzyja-