poniedziałek, 18 lutego 2013

Rozdział 3

Babcia spojrzała na mnie ze zdziwieniem . Chwilę się zastanowiła i po chwili powiedziała :
- Skąd to masz ? 
- Znalazłam na szafie jak dzisiaj sprzątałam . - odpowiedziałam , na co ona zrobiła zdziwioną minę .
- Tyle razy to przed Tobą chowałam ... No cóż , stało się . - odpowiedziała z rozczarowaniem .
- Oj Coral ( bo tak na imię ma moja babcia ) ... Nie przejmuj się tak . - powiedziała Lory - A co do Ciebie Julie i do Twojego pytania ... Ten naszyjnik miała Twoja matka , gdy dostała się do Gryffindoru , jednego z czterech domów w Hogwarcie ...
 - A co to jest Hogwart ? - przerwałam jej , na co zrobiła obrażoną minę , ale po chwili wróciła do opowiadania .
- To jest Szkoła Magii i Czarodziejstwa  . Chodzą tam sami czarodzieje . Pierwszorocznych do poszczególnych domów przydziela czarodziejska Tiara . Jak już zdążyłam wspomnieć ; Są cztery domy : Gryffindor , Ravenclaw , Hufflepuff i Slythein . Twoi rodzice i ja byliśmy w Gryffindorze . Możliwe , że też się dostaniesz do Hogwartu , ja już się o to postaram - Powiedziała z łobuzerskim uśmiechem . Aż mnie dreszcze przeszły .
* Z perspektywy Coral *
Gdy zobaczyłam pudełko w rękach dziewczyny , przeszły mnie dreszcze . Miałam zamiar ukryć przed nią istnienie Hogwartu , ale coś tak myślałam , że to nie będzie możliwe .
- Skąd to masz ? - spytałam .
- Znalazłam na szafie jak dzisiaj sprzątałam . - powiedziała , na co się zdziwiłam .
- Tyle razy to przed Tobą chowałam ... No cóż , stało się . - odpowiedziałam z rozczarowaniem .
- Oj Coral ... Nie przejmuj się tak . - powiedziała Lory , na co ja przestałam ich słuchać . Oddałam się moim rozmyślaniom . Jak ona znalazła to pudełko ?
 Julie nigdy przecież nie pomyślałaby , żeby wspinać się na szafę . Chyba , że to już czas ... Podczas moich rozmyślań Lory opisała Julie cały Hogwart . Szturchnęłam ją , na co ona zrobiła oburzoną minę , ale zorientowała się , że chcę na osobności porozmawiać . Przeprosiła Julie na chwilę i odeszłyśmy .
- To już czas , nie sądzisz ? - Spytałam .
- Masz rację . Już i tak dwa lata jej przepadły . Mam nadzieję , że jeszcze da się coś załatwić ... - Powiedziała , po czym w jej oczach pojawiły się iskierki . - Pójdź z Julie na pokątną po zakupy do Hogwartu . Mam nadzieję , że pamiętasz podstawowe przedmioty ... 
- Oczywiście . Kociołek , różdżka , szaty i szklane fiolki . Nie wiem , jak tam z tegorocznymi podręcznikami . -Powiedziałam .
- Po podręczniki to pójdziecie , jak wszystko załatwię .- Powiedziała z głosem pełnym nadziei  . Zaczęłam się bać , co ona znowu wymyśliła . Znałam ją aż za dobrze . Nagle z zamyśleń wyrwała mnie Julie .
- Babciu , gdzie zniknęła Lory ? - Spytała , a ja zamieszana rozejrzałam się . Faktycznie nigdzie jej nie było . 
- Nie mam pojęcia , Julie . W sumie to chodź do sklepu . Zrobimy zakupy .
- Dobrze - odpowiedziała i spojrzała na mnie podejrzliwie na co ja odpowiedziałam tajemniczym uśmiechem . 
~40 minut później ...
- Babciu , ale po co mam wchodzić do kominka ? - spytała zdziwiona Julie .
- Bo Ci karzę ! - krzyknęłam na co ona posłusznie weszła do kominka . Wzięła jakiś proszek do ręki rzuciła nim o ziemię tym samym wypowiadając słowa '' Na Pokątną !!! '' 
* Perspektywa Julie *
Otoczyły nas zielone płomienie i po chwili znalazłyśmy się na jakieś ulicy ... No cóż , czary ... Muszę się do tego przyzwyczajać . Ale... Gdzie my w ogóle jesteśmy ?
- Tu są sklepy dla czarodziejów - Powiedziała babcia uprzedzając moje pytanie . - Musimy Ci kupić przybory do szkoły - Wyjaśniła , po czym wyjęła dziwne monety z torebki . - To są Galeony , czarodziejskie monety ... Innymi nie zapłacisz w świecie czarodziei . - Powiedziała znowu uprzedzając moje pytanie . To trochę denerwujące ... 
- A co konkretnie kupimy ? - Spytałam zaciekawiona .
- Różdżkę , kociołek , fiolki i szkolne szaty .
- Będą MUNDURKI ?! - Krzyknęłam oburzona . Nie cierpię mundurków !
- Spokojnie , nie są takie złe , jak te mugolskie .- Uspokajała mnie babcia .
- " mugolskie " ? Co to znaczy ?
- W świecie czarodziei mówi się tak na rzeczy zwykłych ludzi . Świat mugoli to świat ludzi , a nie czarodzieji , rozumiesz ?
- Chyba tak . No to chodźmy może na te zakupy ... - Powiedziałam niepewnie , na co babcia się uśmiechnęła i przytaknęła .Weszliśmy do sklepu , w którym było mnóstwo półek z jakimiś pudełkami .
- Witam w moim sklepie ! - Usłyszałam miły , starszy głos .
- Witaj Ollivianderze ! Tyle czasu się nie widzieliśmy . - Powiedziała uradowana babcia .
- Oj Coral , co cię sprowadza w moje skromne progi ?
- Szukam różdżki dla wnuczki .
- Dobrze . Podejdź no tu kochana . - Zwrócił się do mnie starszy pan . Niepewnym krokiem ruszyłam w stronę biurka , przy którym stał .
- Mam ! Będzie idealna ! - Krzyknął z iskrą w oku . - Poczekajcie tu momencik . - Powiedział , po czym ruszył w stronę Zakurzonych półek . - Proszę młoda damo . Wypróbuj . - Podał mi różdżkę . Pomachałam ją parę razy . 
- Idealnie ! - Usłyszałam krzyk właściciela . Babcia zapłaciła mu i po chwili znalazłyśmy się znów na zatłoczonej uliczce . 
- Teraz szaty . - Odezwała się babcia . - Chodź , bo się jeszcze zgubisz ! - Posłusznie poszłam z nią . Po 10 minutach miałyśmy wszystko , czego potrzebowałyśmy . Nagle usłyszałam znajomy głos .
- Julie , Coral !
- Lory - Krzyknęłyśmy chórem z babcią . Zauważyłam , że lory niesie coś czarnego w klatce    . - Co to jest ? - Spytałam .
- Twoja własna sowa . - Odpowiedziała z uśmiechem . - To mój prezent z okazji przyjęcia do Hogwartu .
- Dostałam się ? - Spytałam z niedowierzaniem .
- Oczywiście . Wiedzieli , że gdyby Cię nie przyjęli , nie mieliby ze mną szans - Powiedziała z łobuzerskim uśmiechem . Odwzajemniłam uśmiech .
- No to co ? Teraz do domu na kolację ? - Spytała babcia .
- Jestem za ! - Krzyknęłyśmy chórem z Lory . Gdy wróciłyśmy do domu , byłyśmy wyczerpane . Zauważyłyśmy w domu palące się światła .
- Tata wrócił - Odezwała się babcia bez entuzjazmu . Weszłyśmy z babcią do domu , a Lory weszła przez okno do mojego pokoju , żeby nikt nie zauważył tych wszystkich rzeczy .
- Cześć . Gdzie byłyście ? - Spytał " troskliwie " tata .
- Na spacerze - Odezwała się babcia .
- Aha . Siadajcie , kolacja już jest .
- Mamy dzisiaj gościa .
- Kogo ? - Spytał zdziwiony tata .
- Moja koleżanka z przed laty , Lory . - I w tym samym czasie Lory pojawiła się w jadalni .
- Witam - Powiedziała z uśmiechem .
- Dzień dobry - Odpowiedział tata już mniej entuzjastycznie . Resztę wieczoru spędziliśmy w milczeniu . Tylko maluch się raz na jakiś czas odezwał , mówiąc " mmmm ... Jakie to smaczne ! " itp . W każdym razie , tym razem odbyło się bez kłótni .

________________________________________________________________ 

Mam nadzieję , że się spodobał . Ja osobiście nie podziwiam go za bardzo ... Przepraszam , że taki krótki . Następny postaram się wymyślić dłuższy , chociaż niczego nie obiecuję . Proszę Was , zostawcie komentarz , jak przeczytaliście .

sobota, 16 lutego 2013

Rozdział 2

Przepraszam , że tak długo nie pisałam , ale miałam z a dużo na głowie . Wiecie ... Nauka , obowiązki w domu i w dodatku kuzyn do niańczenia ... Zapraszam na drugi rozdział i życzę miłego czytania ;) .
 
                  _____________________________________________________________

Obudziło mnie stukanie w szybę . Sprawdziłam dzisiejszą datę : 23 sierpień , 9:32 . Znowu stukanie . Wyjrzałam na zewnątrz i zobaczyłam siedzącą na parapecie popielatą sowę z przyczepionym do nóżki listem . Odwiązałam go i zaczęłam czytać :

Kochana Julie ,
Nadszedł czas , gdy dowiesz się , kim naprawdę jesteś . Może na początek się przedstawię . Jestem Lory Thomson . twoja matka chrzestna . Twoja mama . Livia , przed śmiercią poprosiła mnie , bym Cię odnalazła i wszystko wytłumaczyła .
    Otóż ludzie , z którymi mieszkasz nie są twoją prawdziwą rodziną . Zostałaś im podrzucona , gdy byłaś niemowlęciem . Tylko tak mogliśmy Cię uchronić przed śmiercią .

* Jaką śmiercią  ?O co tu chodzi ? *

Wiem , że to może zabrzmieć nieprawdopodobnie , ale pochodzisz z rodziny czarodziejów . Twoi rodzice byli jednymi z najpotężniejszych czarodziejów w naszym świecie , dopóki nie zostali zaatakowani ... Nie mogę Ci napisać przez kogo . Dowiesz się tego w swoim czasie . 
Wracając ... Musimy się spotkać . Przyjdź dzisiaj na ul.Danville o 16:00 . Będę mogła Tobie wszystko szczegółowo wytłumaczyć . Do zobaczenia .
                                                                                                 Twoja Lory . 

Ps; Daj Grace krakersa , bo inaczej zacznie Cię dziobać .

-Auć ! - krzyknęłam , a po chwili zobaczyłam , że sowa siedzi mi na ramieniu i mnie dziobie .- Wredne ptaszysko ! - Zeszłam do kuchni i wzięłam trochę krakersów . Gdy wróciłam do pokoju , dałam sowie krakersa i położyłam się na łóżku . Zaczęłam się zastanawiać nad sensem tego listu ... Pomyślałam , że to może jakiś żart , ale szybko wyzbyłam się tej myśli ... Zaczęłam się zastanawiać , czy pójść na spotkanie z nieznajomą matką chrzestną . Chciałam poznać całą historię mojego pochodzenia , ale również się bałam . Bałam się , iż moja " matka chrzestna " mogłaby mi zrobić krzywdę .
Z zamyśleń wyrwały mnie trzaski z pokoju obok . 
Pewnie babcia wstała ...
Usłyszałam pukanie do moich drzwi .
- Proszę ! - krzyknęłam . Do pokoju niepewnym krokiem weszła babcia .
- Mogę z Tobą porozmawiać ? - spytała .
- Oczywiście .- powiedziałam z uśmiechem , na co ona zrobiła zdziwioną minę .
- Słuchaj ... Rano widziałam sowę lecącą w naszą stronę i chciałam się spytać , czy wiesz może , o co chodzi . - Bez zastanowienia , czy mogę jej zaufać , podałam jej list . Gdy go przeczytała , uśmiechnęła się nieśmiało . 
- Słuchaj ... Ja znałam Twoich rodziców jak nikt inny . Bardzo się kochaliśmy . Znałam ich wszystkie sekrety . Także te o czarodziejach . Nie wiedziałam , czy mogę ci o tym mówić więc milczałam . Reszta o niczym nie wie . Jak chcesz , to mogę z Tobą iść na spotkanie z Lory . Dawno się nie widziałyśmy  . Przy okazji opowiem ci co nieco o twoich rodzicach , zgoda ?
- Dobrze ... - Odpowiedziałam zupełnie zbita z tropu . Nie miałam pojęcia , że moja babcia mogłaby mieć coś wspólnego ze światem magicznym ... Eh , co ja gadam . To pewnie jakiś kolejny żart . Znowu chcą mnie upokorzyć ... Dlaczego ja jestem taka naiwna ?
- To może a już pójdę ... Muszę zrobić śniadanie . - Powiedziała , po czym wyszła . O co tu w ogóle chodzi ? Leniwie wstałam , wyjęłam z szafy niebieskie rurki , białą koszulkę na ramiączkach i białe trampki . Wyjęłam jeszcze z szuflady bieliznę i poszłam do łazienki . Wzięłam szybki prysznic i ubrałam naszykowane ubrania . Szybko wysuszyłam i rozczesałam kasztanowe włosy i spojrzałam w lustro . Dziewczyna średniego wzrostu  , włosy opadające do pleców , duże , czekoladowe tęczówki i blada cera .
Jestem okropna ...
- Julie ! Śniadanie ! - usłyszałam babcię .
- Już idę ! - odkrzyknęłam . Na dole byli już wszyscy prócz taty .- A gdzie tata ?
- Musiał wcześnie wyjść . Siadaj szybko , śniadanie stygnie . - pospieszała mnie babcia .
- Spokojnie ... Już siadam . - Odpowiedziałam jej z uśmieszkiem na twarzy .

Po śniadaniu wróciłam do pokoju i zaczęłam sprzątać . Po chwili zorientowałam się , że Gloria cały czas siedzi na fotelu przy oknie i stuka w szybę .
Pewnie chce wrócić do Lory ...
Bez dłuższych namysłów  wypuściłam ją a ona wyfrunęła i już po chwili nie było jej widać . Kończyłam robienie porządków w pokoju . Nagle moją uwagę przykuło małe pudełeczko na szafie . Wzięłam krzesło i je z niej zdjęłam . Było całe zakurzone i widać było , że dość długo tam leżało . Otwarłam je i zobaczyłam tam piękny wisior . Zauważyłam jeszcze karteczkę obok : 
Dla kochanej Julie z okazji dostania się do Hogwartu ;) . Jesteśmy z Ciebie dumni !
Co to jest Hogwart ? 
Zdziwiłam się ... 
Spytam się Lory , jak się z nią zobaczę . 
 Schowałam pudełeczko z zawartością do torebki i spojrzałam na zegarek 15:48 . 
Co ?! Już ?!
 - Julie ! Chodź już , bo się spóźnimy ! - Krzyknęła babcia z dołu .
- Już idę ! - Wzięłam torebkę i zeszłam na dół . Babcia już czekała ubrana . Wyszłyśmy z domu i po 10 minutach byłyśmy na miejscu . Stała tam uśmiechnięta , wysoka kobieta o płomiennych włosach i pomarańczowej cerze . Moja babcia od razu do niej podeszła i się wyściskały . 
- A Ty pewnie jesteś Julie - Powiedziała promiennym głosem .
- Tak , zgadza się . A Ty to moja ... matka chrzestna ? - Spytałam niepewnie . Wciąż nie mogłam uwierzyć , że mam rodzinę , która może się o mnie troszczyć . Jeszcze w świecie czarodzieji ...  
- Tak , zgadza się ... Julie ? Chcesz się o coś spytać ? - Spytała zaniepokojona . Wyjęłam z torebki małą paczuszkę i pokazałam Lory .
- Mogłabyś mi wytłumaczyć co to jest ?  
 
            ____________________________________________________________________

Mam nadzieję , że się spodoba ... Postaram się jak najszybciej dodać kolejny rozdział . Dodawajcie komentarze , proszę . To naprawdę pomaga ;) .
Harry Potter Magical Wand