- Skąd to masz ?
- Znalazłam na szafie jak dzisiaj sprzątałam . - odpowiedziałam , na co ona zrobiła zdziwioną minę .
- Tyle razy to przed Tobą chowałam ... No cóż , stało się . - odpowiedziała z rozczarowaniem .
- Oj Coral ( bo tak na imię ma moja babcia ) ... Nie przejmuj się tak . - powiedziała Lory - A co do Ciebie Julie i do Twojego pytania ... Ten naszyjnik miała Twoja matka , gdy dostała się do Gryffindoru , jednego z czterech domów w Hogwarcie ...
- A co to jest Hogwart ? - przerwałam jej , na co zrobiła obrażoną minę , ale po chwili wróciła do opowiadania .
- To jest Szkoła Magii i Czarodziejstwa . Chodzą tam sami czarodzieje . Pierwszorocznych do poszczególnych domów przydziela czarodziejska Tiara . Jak już zdążyłam wspomnieć ; Są cztery domy : Gryffindor , Ravenclaw , Hufflepuff i Slythein . Twoi rodzice i ja byliśmy w Gryffindorze . Możliwe , że też się dostaniesz do Hogwartu , ja już się o to postaram - Powiedziała z łobuzerskim uśmiechem . Aż mnie dreszcze przeszły .
* Z perspektywy Coral *
Gdy zobaczyłam pudełko w rękach dziewczyny , przeszły mnie dreszcze . Miałam zamiar ukryć przed nią istnienie Hogwartu , ale coś tak myślałam , że to nie będzie możliwe .
- Skąd to masz ? - spytałam .
- Znalazłam na szafie jak dzisiaj sprzątałam . - powiedziała , na co się zdziwiłam .
- Tyle razy to przed Tobą chowałam ... No cóż , stało się . - odpowiedziałam z rozczarowaniem .- Oj Coral ... Nie przejmuj się tak . - powiedziała Lory , na co ja przestałam ich słuchać . Oddałam się moim rozmyślaniom . Jak ona znalazła to pudełko ?
Julie nigdy przecież nie pomyślałaby , żeby wspinać się na szafę . Chyba , że to już czas ... Podczas moich rozmyślań Lory opisała Julie cały Hogwart . Szturchnęłam ją , na co ona zrobiła oburzoną minę , ale zorientowała się , że chcę na osobności porozmawiać . Przeprosiła Julie na chwilę i odeszłyśmy .
- To już czas , nie sądzisz ? - Spytałam .
- Masz rację . Już i tak dwa lata jej przepadły . Mam nadzieję , że jeszcze da się coś załatwić ... - Powiedziała , po czym w jej oczach pojawiły się iskierki . - Pójdź z Julie na pokątną po zakupy do Hogwartu . Mam nadzieję , że pamiętasz podstawowe przedmioty ...
- Oczywiście . Kociołek , różdżka , szaty i szklane fiolki . Nie wiem , jak tam z tegorocznymi podręcznikami . -Powiedziałam .
- Po podręczniki to pójdziecie , jak wszystko załatwię .- Powiedziała z głosem pełnym nadziei . Zaczęłam się bać , co ona znowu wymyśliła . Znałam ją aż za dobrze . Nagle z zamyśleń wyrwała mnie Julie .
- Babciu , gdzie zniknęła Lory ? - Spytała , a ja zamieszana rozejrzałam się . Faktycznie nigdzie jej nie było .
- Nie mam pojęcia , Julie . W sumie to chodź do sklepu . Zrobimy zakupy .
- Dobrze - odpowiedziała i spojrzała na mnie podejrzliwie na co ja odpowiedziałam tajemniczym uśmiechem .
~40 minut później ...
- Babciu , ale po co mam wchodzić do kominka ? - spytała zdziwiona Julie .
- Bo Ci karzę ! - krzyknęłam na co ona posłusznie weszła do kominka . Wzięła jakiś proszek do ręki rzuciła nim o ziemię tym samym wypowiadając słowa '' Na Pokątną !!! ''
* Perspektywa Julie *
Otoczyły nas zielone płomienie i po chwili znalazłyśmy się na jakieś ulicy ... No cóż , czary ... Muszę się do tego przyzwyczajać . Ale... Gdzie my w ogóle jesteśmy ?
- Tu są sklepy dla czarodziejów - Powiedziała babcia uprzedzając moje pytanie . - Musimy Ci kupić przybory do szkoły - Wyjaśniła , po czym wyjęła dziwne monety z torebki . - To są Galeony , czarodziejskie monety ... Innymi nie zapłacisz w świecie czarodziei . - Powiedziała znowu uprzedzając moje pytanie . To trochę denerwujące ...
- A co konkretnie kupimy ? - Spytałam zaciekawiona .
- Różdżkę , kociołek , fiolki i szkolne szaty .
- Będą MUNDURKI ?! - Krzyknęłam oburzona . Nie cierpię mundurków !
- Spokojnie , nie są takie złe , jak te mugolskie .- Uspokajała mnie babcia .
- " mugolskie " ? Co to znaczy ?
- W świecie czarodziei mówi się tak na rzeczy zwykłych ludzi . Świat mugoli to świat ludzi , a nie czarodzieji , rozumiesz ?
- Chyba tak . No to chodźmy może na te zakupy ... - Powiedziałam niepewnie , na co babcia się uśmiechnęła i przytaknęła .Weszliśmy do sklepu , w którym było mnóstwo półek z jakimiś pudełkami .
- Witam w moim sklepie ! - Usłyszałam miły , starszy głos .
- Witaj Ollivianderze ! Tyle czasu się nie widzieliśmy . - Powiedziała uradowana babcia .
- Oj Coral , co cię sprowadza w moje skromne progi ?
- Szukam różdżki dla wnuczki .
- Dobrze . Podejdź no tu kochana . - Zwrócił się do mnie starszy pan . Niepewnym krokiem ruszyłam w stronę biurka , przy którym stał .
- Mam ! Będzie idealna ! - Krzyknął z iskrą w oku . - Poczekajcie tu momencik . - Powiedział , po czym ruszył w stronę Zakurzonych półek . - Proszę młoda damo . Wypróbuj . - Podał mi różdżkę . Pomachałam ją parę razy .
- Idealnie ! - Usłyszałam krzyk właściciela . Babcia zapłaciła mu i po chwili znalazłyśmy się znów na zatłoczonej uliczce .
- Teraz szaty . - Odezwała się babcia . - Chodź , bo się jeszcze zgubisz ! - Posłusznie poszłam z nią . Po 10 minutach miałyśmy wszystko , czego potrzebowałyśmy . Nagle usłyszałam znajomy głos .
- Julie , Coral !
- Lory - Krzyknęłyśmy chórem z babcią . Zauważyłam , że lory niesie coś czarnego w klatce . - Co to jest ? - Spytałam .
- Twoja własna sowa . - Odpowiedziała z uśmiechem . - To mój prezent z okazji przyjęcia do Hogwartu .
- Dostałam się ? - Spytałam z niedowierzaniem .
- Oczywiście . Wiedzieli , że gdyby Cię nie przyjęli , nie mieliby ze mną szans - Powiedziała z łobuzerskim uśmiechem . Odwzajemniłam uśmiech .
- No to co ? Teraz do domu na kolację ? - Spytała babcia .
- Jestem za ! - Krzyknęłyśmy chórem z Lory . Gdy wróciłyśmy do domu , byłyśmy wyczerpane . Zauważyłyśmy w domu palące się światła .
- Tata wrócił - Odezwała się babcia bez entuzjazmu . Weszłyśmy z babcią do domu , a Lory weszła przez okno do mojego pokoju , żeby nikt nie zauważył tych wszystkich rzeczy .
- Cześć . Gdzie byłyście ? - Spytał " troskliwie " tata .
- Na spacerze - Odezwała się babcia .
- Aha . Siadajcie , kolacja już jest .
- Mamy dzisiaj gościa .
- Kogo ? - Spytał zdziwiony tata .
- Moja koleżanka z przed laty , Lory . - I w tym samym czasie Lory pojawiła się w jadalni .
- Witam - Powiedziała z uśmiechem .
- Dzień dobry - Odpowiedział tata już mniej entuzjastycznie . Resztę wieczoru spędziliśmy w milczeniu . Tylko maluch się raz na jakiś czas odezwał , mówiąc " mmmm ... Jakie to smaczne ! " itp . W każdym razie , tym razem odbyło się bez kłótni .
- Różdżkę , kociołek , fiolki i szkolne szaty .
- Będą MUNDURKI ?! - Krzyknęłam oburzona . Nie cierpię mundurków !
- Spokojnie , nie są takie złe , jak te mugolskie .- Uspokajała mnie babcia .
- " mugolskie " ? Co to znaczy ?
- W świecie czarodziei mówi się tak na rzeczy zwykłych ludzi . Świat mugoli to świat ludzi , a nie czarodzieji , rozumiesz ?
- Chyba tak . No to chodźmy może na te zakupy ... - Powiedziałam niepewnie , na co babcia się uśmiechnęła i przytaknęła .Weszliśmy do sklepu , w którym było mnóstwo półek z jakimiś pudełkami .
- Witam w moim sklepie ! - Usłyszałam miły , starszy głos .
- Witaj Ollivianderze ! Tyle czasu się nie widzieliśmy . - Powiedziała uradowana babcia .
- Oj Coral , co cię sprowadza w moje skromne progi ?
- Szukam różdżki dla wnuczki .
- Dobrze . Podejdź no tu kochana . - Zwrócił się do mnie starszy pan . Niepewnym krokiem ruszyłam w stronę biurka , przy którym stał .
- Mam ! Będzie idealna ! - Krzyknął z iskrą w oku . - Poczekajcie tu momencik . - Powiedział , po czym ruszył w stronę Zakurzonych półek . - Proszę młoda damo . Wypróbuj . - Podał mi różdżkę . Pomachałam ją parę razy .
- Idealnie ! - Usłyszałam krzyk właściciela . Babcia zapłaciła mu i po chwili znalazłyśmy się znów na zatłoczonej uliczce .
- Teraz szaty . - Odezwała się babcia . - Chodź , bo się jeszcze zgubisz ! - Posłusznie poszłam z nią . Po 10 minutach miałyśmy wszystko , czego potrzebowałyśmy . Nagle usłyszałam znajomy głos .
- Julie , Coral !
- Lory - Krzyknęłyśmy chórem z babcią . Zauważyłam , że lory niesie coś czarnego w klatce . - Co to jest ? - Spytałam .
- Twoja własna sowa . - Odpowiedziała z uśmiechem . - To mój prezent z okazji przyjęcia do Hogwartu .
- Dostałam się ? - Spytałam z niedowierzaniem .
- Oczywiście . Wiedzieli , że gdyby Cię nie przyjęli , nie mieliby ze mną szans - Powiedziała z łobuzerskim uśmiechem . Odwzajemniłam uśmiech .
- No to co ? Teraz do domu na kolację ? - Spytała babcia .
- Jestem za ! - Krzyknęłyśmy chórem z Lory . Gdy wróciłyśmy do domu , byłyśmy wyczerpane . Zauważyłyśmy w domu palące się światła .
- Tata wrócił - Odezwała się babcia bez entuzjazmu . Weszłyśmy z babcią do domu , a Lory weszła przez okno do mojego pokoju , żeby nikt nie zauważył tych wszystkich rzeczy .
- Cześć . Gdzie byłyście ? - Spytał " troskliwie " tata .
- Na spacerze - Odezwała się babcia .
- Aha . Siadajcie , kolacja już jest .
- Mamy dzisiaj gościa .
- Kogo ? - Spytał zdziwiony tata .
- Moja koleżanka z przed laty , Lory . - I w tym samym czasie Lory pojawiła się w jadalni .
- Witam - Powiedziała z uśmiechem .
- Dzień dobry - Odpowiedział tata już mniej entuzjastycznie . Resztę wieczoru spędziliśmy w milczeniu . Tylko maluch się raz na jakiś czas odezwał , mówiąc " mmmm ... Jakie to smaczne ! " itp . W każdym razie , tym razem odbyło się bez kłótni .
________________________________________________________________
Mam nadzieję , że się spodobał . Ja osobiście nie podziwiam go za bardzo ... Przepraszam , że taki krótki . Następny postaram się wymyślić dłuższy , chociaż niczego nie obiecuję . Proszę Was , zostawcie komentarz , jak przeczytaliście .